piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 16

Obudziły mnie jakiś śmiechy. Przetarłam oczy i wspomnienia z wczorajszego dnia wróciły ze zdwojoną siłą zaczęłam płakać. Ktoś do mnie podszedł i zaczął tulić
-Hej spokojnie nic się nie dzieje-Roxane zaczęła mówić spokojnie.
-O czym ty do mnie mówisz osoba którą kocham nie żyje-wydarłam się. W sali nastała cisza którą przerwało trzaśnięcie drzwiami.
-Louis żyje-powiedziała cicho. Spojrzałam na nią w oczach widać było iskierki szczęścia ale i smutek. Po chwili do mnie dotarło co przed chwilą powiedziałam.
-Nie to nie był Shane prawda-zapytałam przerażona. Roxane spojrzała na mnie ze współczuciem. Opadłam na poduszki i zaczęłam płakać. Lepiej być nie mogło. Ktoś mnie jeszcze przytulił, spojrzałam na tą osobę to była Kat, reszta wyszła z sali. Spojrzałam na nie z łzami w oczach.
-Dlaczego życie musi być takie trudne-zapytałam cicho. Nie odpowiedziały ,nawet nie oczekiwałam odpowiedzi. Chociaż mam jedno pocieszenie wiem że już nie chcę być z Shanem kocham Louisa, ale jakoś szczególnie mnie to nie pocieszyło. Jak ja mam mu teraz wszystko wyjaśnić i za bardzo nie zranić ? co ja gadam już go zraniłam. Cholera. Po chwili do sali weszła Emily ?! Uśmiechnęła się do mnie niepewnie i szybko podeszła.
-Co tu robisz-zapytałam cicho chciałam po prostu na chwilę odpocząć od tego wszystkiego
-No cóż tak się składa że trzy dni temu przyleciałam a wy nie dawaliście żadnego znaku życia, nawet was w domu nie było, aż w końcu media zaczęły trąbić o tym że Lou jest w szpitalu i o to jestem- widząc moja minę udzieliła mi odpowiedzi. Całą trójką spojrzałyśmy na nią przepraszającym spojrzeniem , uśmiechnęła się lekko.
-Kiedy mogę wyjść-zapytałam chciałam już mieć za sobą rozmowę z Shanem.
-Dzisiaj-powiedziała Roxana, odetchnęłam z ulgą, ale po chwili stwierdziłam że nie ma z czego się cieszyć. Jak na zawołanie do sali weszła pielęgniarka.
-Proszę jeszcze panią na badanie i może pani już jechać do domu-powiedziała wstałam i udałam się za nią. Zrobili mi jakieś badania i jak powiedziała pielęgniarka dostałam do ręki wypis.Weszłam do sali, dziewczyny mnie już spakowały posłałam im  wdzięczne spojrzenie.
-Co z Lou ?-zadałam nurtujące mnie pytanie
-Lekarze go odratowali, ale nadal jest w śpiączce-powiedziała Roxane. Kiwnęłam głową i wyszłam z sali, przed spotkaniem z Shanem chciałam go jeszcze zobaczyć, niepewnie weszłam do jego sali. Od wczoraj nic się tutaj nie zmieniło, nadal leżał podłączony do masy urządzeń. Kiedy tylko patrzałam na to w jakim jest stanie bolało mnie serce a poczucie winny ze to z mojego powodu tu leży zżerało mnie od środka. Usiadłam obok niego i pogłaskałam go  delikatnie po policzku.

Perspektywa Louisa 

Czułem się dziwnie. Wszystko mnie bolało nie widziałem nic ale za to wszystko słyszałem. Pamiętam jak usłyszałem z jej głos rozpoznał bym go wszędzie. Powiedziała kocham cię. Poczułem się strasznie szczęśliwy poczułem niesamowitą siłę i udało mi się otworzyłem oczy i odpowiedziałem jej tym samym, ale po chwili ta siła mnie opuściła. Ciemność mnie pochłaniała, nie chciałem tego ale nie mogłem nic poradzić. W pewnej chwili rozbłysło światło, a ja znalazłem się obok mnie leżącego na łóżku, stałem i patrzyłem na siebie, widziałem wszystko w okół siebie ale nikt nie widział mnie trochę mi zajęło zanim się zorientowałem,  . Rozejrzałem się po pomieszczeniu byłem w nim sam. W pewnej chwili do pieszczenia weszła Ona ta którą kocham. Usiadła koło mnie i delikatnie pogłaskała po policzku, poczułem to uśmiechnąłem się, ale uśmiech znikł mi z twarzy gdy zobaczyłem smutek w jej oczach, podszedłem do niej i pogłaskałem po policzku, nie poczuła tego. A niech to szlag !
-Wiem że mnie nie słyszysz-powiedziała nic bardziej mylnego -ale muszę się komuś wygadać a osoba którą kocham to chyba najlepsze wyjście nie sądzisz ? -słuchałem jej uważnie, przyglądając się jej pięknym ustom, oczom, wszystko w niej jest piękne z moich rozmyślań wyrwał mnie jej cudowny głos
- nie wiem co mam robić, naprawdę nie chce ranić Shana, ale pojawiłeś się ty. Wtedy w tamtą noc czułam się naprawdę szczęśliwa - uśmiechnąłem się na samo wspomnienie, tak ja też byłem, ale teraz szczęście mnie rozpycha od środka, tylko trochę głupio wyszło że mnie nie widzisz, znaczy się widzisz mnie ale nie słyszysz no wiesz. Ja pierdole Tomlinson ogarnij.
-Jezu Louis przepraszam, to moja wina że tu leżysz ja, ja-schowała twarz w dłoniach i zaczęła płakać, nie mogłem na to patrzeć to że tu leże to tylko i wyłącznie moja wina, łzy zaczęły mi spływać po policzkach, znów przeze mnie cierpi czułem się okropnie po chwili podniosła głowę
-Ja nie wiem co mu powiedzieć-wyszeptała-boję się- przytuliłem ją
-Dasz radę-wyszeptałem i pocałowałem w czoło. Chwilę jeszcze posiedziała i poszła. Martwiłem się o to czy da radę, mam nadzieje że da, po chwili do mojej sali weszła reszta młotków z zespołu oraz dziewczyny. Wszyscy byli przybici. -Hej uśmiechnijcie się jestem tu z wami i żyję-krzyknąłem i zacząłem wszystkich tulić no tak nie widzą mnie i nie czują nie lubię tego... Minęły już trzy tygodnie i nic się nie zmieniło wciąż jestem ty jebanym duchem. Czuję się trochę jak bym był psychologiem. Wszyscy po kolei przychodzą do mnie i mówili co u nich. U Roxane i Nialla świetne się układa chyba że czegoś mi nie powiedzieli w co wątpię.Chociaż znam Roxane w końcu to moja przyjaciółka i coś ukrywa. Kat i Harry u tych to się dopiero dzieje wiem ,ze się kochają i oni też ale no cóż poradzić prawie codziennie przychodzą i się żalą ze znów się pokłócili a najśmieszniejsze jest to że to są jakieś drobnostki będę musiał poważnie porozmawiać z Harrym jak się już obudzę mam nadzieje że to nastąpi prędko. Ach no i jeszcze Zayn i Emily ci to to dopiero głupcy oboje do mnie przychodzą i jęczą że się kochają i co ? żadne nie zrobi pierwszego kroku bo się boją odrzucenia walnąć ich przez głowę to mało. Za to u Liama jest zupełnie odwrotnie ten to czasu nie marnował i od trzech tygodni jest z Danielle pasują do siebie. No i tak Annie do tej pory pamiętam jak serce mi się krajało jak płakała po rozmowie z Shanem. Nawet jej nie wysłuchał spakował się i wyjechał nikt nie wie co się z nim dzieje chociaż czuje że Roxane doskonale wie,i to jest to co ukrywa. Ann codziennie przychodzi i wita się ze mną całusem w policzek opowiada co u niej i wychodząc mówi ze mnie kocha tęskni i daje całusa tym razem w usta. Dzisiaj znów przyszła i pocałowała w policzek a ja poczułem się dziwnie tak jak bym mdlał po chwili była już tylko czerń. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Czułem jej rękę na swojej instyktownie uścisnąłem ją poczułem że Ann się spina i po chwili był już tylko trzask drzwiami. Otworzyłem oczy wszędzie było biało czy to już niebo ? Pomyłka ta sama sala szpitalna w której byłem przed chwilą ale zaraz jestem w swoim ciele wreszcie. Do sali wleciała Ann a za nią lekarze uśmiechnąłem się szeroko. Podbiegła do mnie i zaczęła całować. Po chwili się odsunęła i przeprosiła bo jak to ona ujęła dużo mnie ominęło. Szybko zaprzeczyłem i opowiedziałem o tym jak byłem po za swoim ciałem. Lekarz nie dowierzał ale w końcu udało mi się go przekonać. Wyszedł z sali mamrocząc że to cud.. Zaśmialiśmy się z Ann wreszcie usłyszałem jej śmiech to było jak miód na uszy. Po chwili spoważniała
-Czy cię do końca pojebało, próba samobójcza ? ja ci zaraz dam nawet nie wierz co przeżywałam- krzyczała dalej na mnie coś w stylu idiota głupek i tym podobne. Cierpliwie czekałem aż skończy
-Kocham cię- odpowiedziałem jej uśmiechnęła się i mnie pocałowała. Tą piękną romantyczną scenę , przerwał nam czyjś krzyk. Ann odskoczyła ode mnie jak oparzona oboje spojrzeliśmy w stronę źródła dźwięku. Zaczęliśmy się śmiać to był nikt inny jak Harry Styles skaczący po sali i krzyczący wybudził się. Po chwili spoważniał i spojrzał na naszą dwójkę wzrokiem pełnym wyrzutu.
-Dlaczego do cholery nie po informowaliście że mój Boo Bear się wybudził ? Foch forever- powiedział tupnął nogą i odwrócił się do nas plecami. Znów zaczęliśmy się śmiać. Po chwili odwrócił się i na mnie rzucił.
-Tylko udawałem
- Och ty mi się tu nie ciesz co ty sobie dzieciaku myślisz zaraz tak cię kopnę w tyłek że na drugim końcu szpitala się znajdziesz- spojrzał na mnie i otworzył szerzej oczy
-Ale przecież jak ty-zaczął się jąkać i wykonywać jakieś ruchy rękami spojrzałem na Ann właśnie cicho wychodziła z sali. Westchnąłem
-Kociaku wszystko słyszałem każdy z was przychodził i mi się żalił ale ty z Kat to jakaś masakra co się dzieje kłócić się o takie głupoty ?-zapytałem go spokojnie spuścił głowę po chwili poczułem łzy. Podniosłem jego głowę i spojrzałem w zaszklone oczy- słucham
-Bo ja widziałem jak przytula się z z jakimś kolesiem ba jakby na przytulaniu się kończyło chodzi z nim nawet za rękę Louie ja widziałem ją z nim kilka razy-patrzałem na niego zszokowany nie wiedziałem co powiedzieć
-Nie kociaku Kat nie, na pewno nie .masz mi teraz do niej iść i wszystko wyjaśnić rozumiesz ?- kiwnął niepewnie głową. Starłem łzy z jego policzka i uśmiechnąłem się odwzajemnił uśmiech nie pewnie ale odwzajemnił. Wstał i udał się w stronę drzwi. Przez które wlecieli wszyscy moi przyjaciele włącznie z Kat. Kiwnąłem głową Harremu ponieważ spojrzał na mnie niepewnie podszedł do Kat i poprosił ją na słowo. Spojrzała na mnie jej także kiwnąłem głową. Zgodziła się i poszli mam nadzieje że wszystko się wyjaśni. Po chwili dotarło co się dzieje w sali. Wszyscy się przekrzykiwali mówiąc że cieszą się że się wybudziłem. Zatkałem uszy. Po chwili Liam opanował sprawę i można było spokojnie siedzieć. Dzień minął na rozmowach i w końcu zobaczyłem u moich przyjaciół uśmiech na twarzy...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powracam do żywych :) Teraz już powinnam regularnie komentować wasze blogi i PRZEPRASZAM że tego nie robiłam. Rozdziały będą się pojawiać w weekendy. Możliwe że kolejny ukaże się niedługo w końcu święta można pisać :33
Jej stęskniłam się za wami :3 and OMG 11 tyś wyświetleń to to mi się nawet nie śniło jesteście wielcy dziękuje wiele przyjemności mi tym sprawiacie a jeszcze więcej komentarzami jestem w wielkim szoku ze komuś się to podoba :3 

poniedziałek, 5 marca 2012

PREPRASZAM !!!

Przepraszam was ale nisetety jestem zmuszona zawiesić bloga :c
Póki co mam pełno testów a trzeba się wziąść w garść i zdobyć jakieś dobre oceny...+ nie mam narazie pomysłu po prostu brak weny ;/ Czas nieokreślony ale postaram się dodać jak najszybciej. Tak na osłode powiem że Lou przeżyje tak ładnie prosiłyście :3 nie no od początku miał przeżyć :D Dziękuje wam za tyle komentarzy nawet nie wyobrażacie sobie jak mnie to cieszy każdy jeden naprawdę :3 Jeszcze raz was mocno przepraszam...
Do zobaczenia (mam nadzieje niedługo) Roksana xx

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 15

Perspektywa Annie
 

Nie mogłam patrzeć w oczy Louisowi a o Shanie nie wspomnę. Więc po prostu uciekłam, a teraz zmierzam nie wiadomo w jakim kierunku nie wiadomo gdzie. Od początku mojej znajomości z Lou coś do niego poczułam więcej, ale po prostu nie dopuszczałam do siebie tej myśli, a Shana znam od dziecka i kocham go. Znam go na wylot, ale czy to nie jest po prostu nudne, przecież chodzi o to żeby na nowo kogoś poznawać. Ostatnio i tak się między nami coś psuło czułam to, a po za tym kłóciliśmy się dużo tylko ukrywaliśmy to przed wszystkimi widocznie dobrze bo nikt niczego nie zauważył. I właśnie po jednej takiej kłótni znalazł mnie Louis i wtedy uświadomiłam sobie gorzką prawdę że się w nim zakochałam, ale dzisiaj mówiąc Roxane że go kocham poleciałam na całość, ale tak kocham go tylko czy mocnej niż Shana ? Teraz jeszcze to dziecko jestem pewna że to dziecko Louisa walentynki były dwa dni temu a z Shanem dawno tego nie robiłam od jakiegoś miesiąca nie licząc walentynek był tylko Louis. Ugh dlaczego wszystko musi być takie trudne ?! Co zrobię jak wybiorę Shana ? A co jak jednak moim wybrankiem będzie Louis?  Poczułam jak kogoś wpadam
-Przepraszam-powiedziałam i spojrzałam na kogo wpadłam- albo jednak nie przepraszam-powiedziałam jeszcze bardziej wkurzona niż byłam jeszcze przed chwilą, przede mną nie stał nikt inny jak Michael
-Już byś dała spokój, jak widzisz ona też mnie naprawdę nie kochała-powiedział
-Ale mimo wszystko wycierpiała swoje przez ciebie pacanie, a teraz zejdź mi z oczu zanim ci coś zrobię.
-Och no Ann daj spokój przepraszam- prychnęłam na jego słowa
-Chyba żartujesz i żegnam-powiedziałam i odeszłam. Jeszcze temu dupkowi mało może jak bym mu znów złamała nos to by się odczepił. Dzień po tym jak się wyprowadził był jeszcze w szkole nerwy mi puściły i złamany nos gotowy. Bardzo chętnie zrobiła bym to jeszcze raz, zwracając uwagę że mam trochę problemów i mam wielką ochotę żeby to zrobić. No i kto jest tym jedynym do cholery ?! bo jakoś odpowiedzi w głębi serca się nie doczekałam. W ogóle jak to możliwe, że darzę dwie osoby tym samym uczuciem ? Tyle pytań żadnej odpowiedzi, Usiadłam na jakieś ławce i zaczęłam płakać z bezsilności i spieprzonego życia. Może najlepiej bu było jak bym zniknęła z tego świata nikogo bym nie raniła życie było by prostsze. Dostałam sms nie miałam zamiaru co ochoty go czytać, ale zaraz po sms ktoś puścił mi strzałkę. Uśmiechnęłam się przez łzy kiedyś ustaliliśmy że jeżeli ktoś ma coś ważnego do powiedzenia a sytuacja jest podobna do tej wysyłamy sms i puszczamy strzałkę. Wyciągnęłam telefon. Sms był od Roxane
"Nawet nie myśl o zniknięciu z naszego życia !!! Potrzebujemy cię !! i mogła byś pomyśleć nad wróceniem do domu, xx" Cholera ona jest jakimś jasnowidzem ? Zawsze trafia w odpowiedni moment.  Spojrzałam na zegarek 23. Rozejrzałam się w około świetnie na dodatek nie mam pojęcia gdzie jestem i nawet nie wiem z której strony przyszłam. Dobra wdech wydech jestem w parku i tak tak ! za mną jest widocznie ruchliwa ulica. Odetchnęłam z ulgą i udałam się w stronę tej ulicy. No super znalazłam się w Hyde Parku co oznacza że mam spokojnie godzinę drogi do domu. Jęknęłam ale zaczęłam iść w stronę domu. Tak w zasadzie nawet nie byliśmy na wyciecieczce po Londynie zawsze jak się umówiliśmy chłopakom wypadał jakiś wywiad a nam samym po prostu nie chciało się iść trzeba będzie to zmienić. Zaczęłam się zastanawiać kiedy byśmy mogli takową  wycieczkę sobie zrobić. Stop o czym ty do cholery Ann myślisz jak by nie patrzeć mam ważniejsze problemy, niestety. W ogóle  jak wytłumaczę to wyjście Shanowi jeszcze jak byśmy się pokłócili jak ostatni mieliśmy w zwyczaju tego problemu by nie było ale oczywiście dzisiaj kłótni nie było. Tak Ann ty to masz szczęście. Na pewno jednego mu nie powiem, a mianowicie tego że jestem w ciąży. Narpiew muszę się dowiedzieć kogo naprawdę kocham to jest mój priorytet. Oni są tak do siebie podobni a jednocześnie zupełnie inni, wiem na pewno że żadnego nie chcę stracić oby dwóch kocham i nie wiem co bym zrobiła gdy by któregoś zabrakło.

Perspektywa Louisa


Wyszedłem po prostu nie wytrzymałem widoku jej szczęśliwej z Shanem. Ja po prostu wszedłem do jej życia i je jej zniszczyłem. Nawet dzisiaj na mnie nie spojrzała a to boli i to cholernie. Mówią że jak kogoś kochasz to pozwól mu odejść i ja zamierzam to zrobić, tylko że to ja odejdę,Odkąd ją zobaczyłem jej cudowny uśmiech, oczy włosy wszytko mnie do niej przyciągało. Przed oczami stanęła mi Eleanor, jest tak cholernie do niej podobna ciesze się że wtedy napadł na nią ten koleś przy najmniej chociaż jej nie skrzywdziłem. Teraz wystarczy dojść szybko do domu i to skończyć. Po co ja w ogóle jej w tedy uległem ? Tak wiem, że ja kocham i w ogóle ale ona ma chłopaka, którego wyraźnie darzy uczuciem nie to co ciebie idioto. Wszedłem do domu na szczęście nikogo nie było. Chwyciłem jakieś środki nasenne które kiedyś brał Malik, wysypałem całą garść i połknąłem. Idąc do łóżka cały czas mam ją przed oczami. Kładę się w swoim łóżku i zasypiam już na zawsze. 


Perspektywa Annie


W końcu doszłam do domu. Weszłam po cichu mając nadzieje, że nikt na mnie nie czeka. Oczywiście jak najbardziej się przeliczyłam. W salonie siedziała Roxane i Shane. Jak mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł.
-Nawet nie wiesz jak się martwiłem-powiedział.Przytuliłam go.
-Wiem, wiem przepraszam-mruknęłam. Roxane uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Bez głośnie, powiedziałam jej "Dziękuje" odpowiedziała również niemym "proszę" i poszła na górę.
-Ann co się dzieje ?
-Nic Shane gorszy dzień
-Wszyscy dzisiaj nagle mają gorszy dzień-mrukną niezadowolony. Zaśmiałam się, cholera kocham go ! i oczywiście nie potrafimy się długo gniewać. Lou znam krótko i darzę tym samym uczuciem co Shana i weź tu się kobieto określ. Zadzwonił telefon, odebrałam
-Tak ?
-Ann on jest w szpitalu- ktoś zaszlochał po drugiej stronie. Poczułam uścisk w sercu, słuchawka wyleciała mi z ręki, a ja opadłam na ziemie i widziałam tylko ciemność. Czułam że ktoś jest przy mnie słyszałam jego oddech. Mam strasznie ciężkie powieki. Spróbowałam otworzyć oczy, nic po prostu nie mogę, druga próba już wypaliła, ale za to oślepiło mnie białe światło więc szybko zamknęłam powieki. Zaczęłam mrugać. Rozejrzałam się po sali, tak bez dwóch zdań jestem w szpitalu. Koło mnie siedzi Roxane.
-Co się stało-zapytałam. Uniosła nagle głowę.
-O matko Ann tak się martwiłam niedawno odesłałam Shana do domu.
-Ile już tu jestem
-Trzy dni ,zemdlałaś, po wiadomości-wyszeptała i naglę wszystko mi się przypomniało ten telefon. Zaczęłam płakać i chciałam wstać ale Roxane przygnieździła mnie do łóżka
-Puść mnie ja muszę go zobaczyć !
-Spokojnie uspokój się-powiedziała i zaczęła mnie głaskać po włosach. Po kilku minutach w miarę się uspokoiłam
-No więc Lou on próbował się zabić-Wytrzeszczyłam na nią oczy. To moja wina to wszytko moja tylko i wyłącznie moja wina. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Roxane spłynęła łza po policzku
-Teraz jest w śpiączce może się nie obudzić powiedziała. Zaczęłam płakać Roxane  mnie przytuliła i czułam że też płaczę. Poczułam niewyobrażalny Ból w sercu. Może to on jest tym jedynym.
-Chcę go zobaczyć-wyszeptałam. Roxane wytarła łzy i kiwnęła głową. Wyszła z sali i po chwili wróciła z lekarzem
-A więc jak się pani czuje-zapytał mnie
-Jest Dobrze, mogę go zobaczyć ?
-Na razie nie widzę problemu, ale proszę się pospieszyć i wrócić do łóżka-powiedział i wyszedł. Wstałam jak najszybciej mogłam. Pożałowałam szybko bo zrobiło mi się ciemno przed oczami i usiadłam z powrotem. Roxane do mnie podeszła. Tym razem wstałam już powoli i zaczęłam iść razem z Roxane. Sala Lou była za zakrętem zobaczyłam pod nią wszystkich członków zespołu. Gdy mnie zobaczyli od razu wstali i mnie przytulili.
-Och tak się martwiliśmy-powiedział Niall. Zaniepokoiło mnie jedno
-Gdzie Kat ?
-Pojechała do domu odpocząć, Roxane też bym chętnie tam zawiózł ale jest za bardzo uparta-westchnął Niall. Po chwili przytulania wszyscy mnie pościli. Powoli udałam się do sali Lou. Weszłam Lou był podłączony do masy kabelków i różnych tego typu urządzeń, Cały blady wory pod oczami. Zaczęłam płakać. Po chwili podeszłam do niego i go dotknęłam.
-Louis przepraszam, to wszystko moja wina-powiedziałam.
-Kocham cię-szepnęłam po chwili ciszy i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Po czym powolnym krokiem udałam się do wyjścia. Usłyszałam szept
-Kocham cię-odwróciłam się, urządzenia zaczęły pikać. Po chwili do sali wlecieli lekarze i zaczęli go reanimować. Patrzałam na to wszytko zalana łzami. Zaczęłam krzyczeć. Po chwili ktoś wyniósł mnie z sali...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra na początek ma ważne pytanie proszę odpowiedzcie. Czy chcecie aby w tym opowiadaniu nadal był Shane? Ponieważ mam dwie wersje i nie wiem którą wybrać. Naprawdę potrzebuje waszej pomocy !
Od razu zaznaczam że jeżeli Shane miał by być nadal to i tak wątpię żeby był z Ann więc oto się nie martwcie. No i dzisiaj trochę taki krótki :3 Dedykuje ten rozdział wszystkim którzy w ogóle to czytają ^^
Dziękuje wam za to i jesteście kochane :3


piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 14

-Przeprowadzamy się-powiedział Harry. Shane zachłysnął się napojem który właśnie pił
-Daleko ? -zająkałam się
 -Przykro nam, ale niestety- zaczął Louis- pół godzinny stąd, a wy zamieszkacie z nami-oznajmił. Myślałam że oczy wyjdą mi na wierzch.Cieszy mnie możliwość zamieszkania z tymi wariatami.
-Nie możemy-powiedziałam
-Dlaczego-zapytał Niall
-Po pierwsze wynajmujemy już jeden dom, po drugie jakoś nam tak głupio-powiedział Shane
-Dom możecie przestać wynajmować i to już postanowione-powiedziała Kat
-Ale-zaczęłam ale Liam mi przerwał -Bez żadnego ale
-Kiedy-zapytałam
-Jeszcze w tym tygodniu-powiedział Lou. Spojrzałam na Kat szukając potwierdzenia w jego słowach kiwnęła głową. Uśmiechnęłam się.
-Jutro nie idę do Szkoły jadę do cioci-oznajmiłam. Odkąd przyleciałam do Londynu ani razu się z nią nie widziałam a na dodatek muszę zrezygnować z wynajmowania domu.
-Czyli się jutro nie zobaczymy-zapytał smutny Niall
-Możesz jechać ze mną na pewno Sue chętnie cię pozna-powiedziałam wyraźnie poprawił mu się humor.-Przyjedź po mnie o 12- powiedziałam kiwnął głową- Dobra zbieramy się-powiedziałam do Shana i Ann.- Wstali tak jak ja.
-Mogę was podwieźć-powiedział Liam
-Ja tam chętnie się przejdę-powiedziałam. Ann mi przytaknęła.Przed wyjściem pożegnałam się z Niallem soczystym buziakiem. Do domu doszliśmy jeszcze przed 23.
-Shane napisz mi zwolnienie-powiedziałam i podałam mu kartkę
-Tak już z jakiego powodu panienka sobie życzy ?
-Hymm napisz kontrola lekarska-powiedziałam i wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Po chwili trzymałam już swoje zwolnienie w ręce podałam je Ann.- Dasz jej- kiwnęła głową- Dobra lecę spać i wy też powinniście-powiedziałam i udałam się na górę. Przed snem zadzwoniłam jeszcze do Sue. Ucieszyła się na wieści że do niej przyjadę a jeszcze bardziej że z Niallem. Sue to moja ciocia ma 28 lat ale bardzo dobrze się dogadujemy. Położyłam się i już po chwili spałam...Rano obudziła mnie Ann. Jęknęłam i przykryłam się kołdrą.
-No wstawaj już 10-powiedziała nie ruszyłam się z miejsca zaraz zaraz Ann powinna być w szkole. Szybko wstałam
-A ty czemu nie w szkole-zapytałam
-Chyba się wczoraj czymś zatrułam
-Mogę zostać z tobą
-Jedź dam sobie -nie dokończyła bo wyleciała do łazienki i zaczęła wymiotować. Nie miły widok. Gdy skończyła usiadła wyraźnie zmęczona-radę-dokończyła westchnęłam
-Dzwonie do Nialla nich nie przyjeżdża
-Ale naprawdę nie musisz
-Nie zostawię cię samej !
-No to pojadę z wami-powiedziała a ja przez chwile przypatrywałam się jej dokładnie.
-No dobra-w końcu się zgodziłam jak chce niech jedzie.Wychodządz z łazienki w oczy rzucił mi się mój kalendarzyk. Spojrzałam przerażona na Ann.- Gdzie masz swój kalendarzyk-zapytałam nadal przerażona
-U mnie w łazience-odpowiedziała swobodnie po chwili spojrzała na mnie przerażona i razem ze mną pobiegła do jej łazienki. Od razu chwyciła kalendarzyk.
-Nie nie nie-zaczęła powtarzać wyrwałam jej kalendarzyk. Dwa dni spóźnienia.
-To jeszcze nic nie znaczy-powiedziałam niepewnie.-Pójdę po testy-powiedziałam i odwróciłam się ale Ann znów zaczęła wymiotować. Podbiegłam szybko do niej i podtrzymałam włosy. Nie mogę jej zostawić. Rozejrzałam się po łazience i chwyciłam telefon Ann który o dziwo był na umywalce wybrałam numer Nialla
-Cześć piękna co jest ?
-Gdzie jesteś ?
-Jeszcze w domu
-No to świetnie teraz zbierzesz  swój tyłeczek i jadąc do mnie kupisz test ciążowy, no może dwa
-Hej hej czy ja się przesłyszałem ?
-Nie i proszę cię pospiesz się-powiedziałam i się rozłączyłam jeszcze coś mówił, ale nie miałam na to czasu. Ann przestała wymiotować.
-I jak-zapytałam
-Już dobrze, zjadała bym coś-powiedziała
-Odśwież się pójdę zrobić śniadanie-powiedziałam i wyszłam. Zaczęłam robić naleśniki, zrobiłam ich trochę więcej, ponieważ zaraz będzie tu Niall. Spojrzałam na ilość naleśników i się zaśmiałam - Tak trochę-powiedziałam do siebie. Po chwili do do kuchni weszła Ann, spróbowała się uśmiechnąć ale za bardzo jej to nie wyszło. Usiadła i zaczęła jeść naleśniki.
-Pycha-powiedziała Uśmiechnęłam się i też zaczęłam jeść.Po chwili do kuchni wpadł Niall a za nim Kat.
-Po co ci testy ciążowe-zapytał przerażony
-No chyba w tych sprawach edukować cię nie muszę-powiedziałam
-No ale jak- zapytał przerażony. Wyciągnęłam rękę po testy które trzymała Kat. Podała mi je bez słowa, a ja podałam jej Ann -idź-powiedziałam kiwnęła głową i poszła na górę. Spojrzałam na Nialla.
-Wam coś powiedzieć- powiedziałam kręcąc głową. Kat się zaśmiała, ale zaraz z poważniała
-No co przestraszyłem się-powiedział i zaczął jeść naleśniki
-Jak ty sobie to wyobrażałeś-zapytałam unosząc jedną brew
-No właśnie było mi trochę trudno-powiedział. Razem z Kat westchnęłyśmy.
-Roxane- Ann mnie zawołała. Udałam się na górę, podała mi testy.
-Ty sprawdź ja nie dam rady-powiedziała i usiadła na łóżku. Spojrzałam niepewnie na test. Każdy był pozytywny. Usiadłam obok niej i ją przytuliłam. Zaczęła płakać.
-Jestem beznadzieja, on się będzie mną teraz brzydzić-łkała
-Chyba żartujesz nie jesteś wcale beznadzieja, a on cię kocha i zrozumie
-Ale ty nic nie rozumiesz-powiedziała. Spojrzałam na nią
-Jak to nic nie rozumiem jesteś w ciąży z Shanem a on cię kocha i będzie wszystko dobrze
-No właśnie możliwe że nie-powiedziała nadal płacząc. Spojrzałam na nią i już nic nie rozumiałam
-Ale co ?
-Louis-wyszeptała i znów zaczęła płakać. Znieruchomiałam.
-Żartujesz-wyszeptałam. Pokręciła przecząco głową. Po chwili do sypialni weszła Kat. Podeszła do Ann i przytuliła. Wstałam.
-Niedługo wrócę-powiedziałam i wyszłam. Usłyszałam jeszcze że Ann jeszcze bardziej płaczę. Nadal w szoku zeszłam na dół. Niall szybko do mnie podszedł
-I co-zapytał.
-Zawieź mnie do siebie-powiedziałam i zaczęłam ubierać buty
-Dobrze ale narpiew się przebierz jesteś w piżamie-powiedział. Spojrzałam na siebie i warknęłam. Pobiegłam szybko na górę i brałam pierwsze lepsze ciuchy. Niall czekał już w aucie. O nic nie pytał co było bardzo dobrym posunięciem z jego strony.

Perspektywa Liama 

Wszyscy siedzieli w salonie w ciszy, a powodem tego był przerażony Niall porywający Kat. Nikt nie wie o co chodzi albo chodziło. Tą ciszę przerwały otwierające się drzwi. Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku do salonu wleciała wkurzona Roxane
-Gdzie ten idiota-zapytała wszyscy spojrzeli po sobie. Z kuchni wyszedł Lou z marchewką. Roxane się na niego rzuciła. Dostałem marchewką w głowę. Zacząłem masować obolałe miejsce
-Ty powalony gnojku jak mogłeś-zaczęła na niego krzyczeć
-O co ci chodzi-zapytał. Niall jęknął
-Jeszcze się kurwa pytasz zniszczyłeś jej życie a ty się pytasz o co mi chodzi- zapytała nadal krzycząc ale z drwiną  w głosie
-Roxane a co ma z tym wspólnego Louis-zapytał Niall. Roxane gwałtownie się odwróciła. Szczerze mówiąc w tej chwili bałem się Roxane, widać Niall też .
-Co ma z tym wspólnego ? Zastanów się-powiedziała spokojnie co mnie zdziwiło. Do Nialla wyraźnie coś dotarło. A ja stoję i kąpletnie nie mam pojęcia o co chodzi.
-Zjebałeś-powiedział Niall
-Może nam to wytłumaczycie-powiedziałem
-Ann jest w ciąży-powiedziała Roxane patrząc na Louisa. Myślałem że się tylko przesłyszałem. Zapanowała głucha cisza.Postanowiłem ją przerwać, ponieważ nadal nurtowało mnie jedno pytanie które zostało zadane przez Nialla-Wiem padło to pytanie, ale co ma z tym wspólnego Louis ?
-Jesteś taki głupi czy tylko udajesz-zapytał mnie Niall i wtedy to do mnie dotarło.
-Nie wierzę wyszeptałem i spojrzałem na Louisa. Siedział pod ścianą i miał łzy w oczach. Naprawdę nie wiem co myśleć.

Perspektywa Roxane


Patrzałam na Lou, który płakał. Czułam się winna temu wszystkiemu. Podeszłam do niego i jedno mnie teraz interesowało
-Kochasz ją-wyszeptałam. Spojrzał mi w oczy i już nie potrzebowałam odpowiedzi. Mimo że jestem na niego cholernie zła nadal jest moim przyjacielem i to przyjacielem, który mnie własne potrzebuje. Przytuliłam go a on wtulił się we mnie jak w małe dziecko. Zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go dzwoniła Kat odebrałam ale nic nie powiedziałam
-Proszę cię przyjedź z nią jest coraz gorzej ona myśli że jej teraz nienawidzisz-powiedziała. Wstałam jak oparzona i zaczęłam płakać. Jestem cholernie głupia. Ranie każdą osobę jaką spotkam. Pod wpływem impulsu skrzywdziłam dwie ważne dla mnie osoby. Ktoś mnie przytulił. To był Niall.
-Wszystko w porządku nie obwiniaj się to nie twoja wina-powiedział. Wyrwałam mu się.
-Jestem najgorszą przyjaciółką a ty mi mówisz że to nie moja wina-zaczęłam krzyczeć
-Jesteś najlepszą przyjaciółką-poprawił mnie Liam
-Mówisz tak bo ciebie jeszcze nie skrzywdziłam-powiedziałam gorzko
-On ma racje, to ja zachowałem się jak idiota-powiedział Lou- Proszę idź ją teraz wesprzyj bo mnie nie chce znać i tylko pogorszę sytuację-Wszyscy mnie członkowie zespołu przytulili mnie. Zayn podniósł mnie i zaniósł do auta a Niall usiadł za kierownicą. Będąc pod domem szybko wyleciałam do pokoju Ann. Leżała i płakała w poduszkę.
-Ann tak bardzo cię przepraszam-powiedziałam
-Nagle przestałaś brzydzić się mną-zapytała
-Nawet mi to przez myśl nie przeszło wyleciałam tak tylko i wyłącznie aby wyżyć się na Louisie-końcówkę zdania wyszeptałam. Usiadłam obok niej. Przytuliłyśmy się.-Czujesz coś do niego ?
-To jest cholernie trudne, ale tak kocham go,a najgorsze jest to że Shana darzę tym samym uczuciem-wyszeptała.
-Wiem, że może się nie znam, ale dużo przeszłam i powiem ci tylko że w głębi serca znajdziesz odpowiedź kto jest tym jedynym-powiedziałam udałam się w stronę drzwi
-Roxane dziękuje-powiedziała odwróciłam się i posłałam jej uśmiech.Po czym wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół gdzie zastałam wszystkich moich przyjaciół z wyjątkiem Louisa i Shana który był w szkole. Zmęczona opadłam na kanapę. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Sue, odebrała od razu.
* -Gdzie wy do cholery jesteście ?
-Przepraszam cię, ale mamy problem i nie damy rady przyjechać
-Coś poważnego ?
-Nie nic czym musisz zawracać sobie głowę
-No dobrze, ale wpadnijcie niedługo
-Na pewno pa *
Wstałam z kanapy i udałam się w stronę wyjścia, muszę się teraz wyciszyć pomyśleć.
-Gdzie idziesz-zapytał mnie wyrastający  znikąd Niall. Odskoczyłam na bok.
-Nie strasz mnie-powiedziałam z wyrzutem. Na co usłyszałam
-oj tam oj tam
-Idę pomyśleć odpocząć niedługo wrócę-powiedziałam.Pocałowałam go w policzek i nie czekając na reakcje wyszłam z domu. Udałam się w stronę budynku gdzie zawsze myślałam. Gdy się znalazłam przy nim weszłam na dach i usiadłam. Gdy już tylko znajduje się na tym budynku jestem bardziej odprężona. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam jakieś smutne piosenki. Sytuacja w jakiej znalazła się Ann dała mi dużo do myślenia, może nie byłam w takiej sytuacji jak ona, ale jednak bardzo podobnej. Przez kilka lat wierzyłam, że Michael to ten jedyny, aż nagle pojawił się Niall, którego darze jeszcze większym uczuciem, ale boję się że to jeszcze nie jest ten jedyny. chociaż na obecną chwile tak uważam. Postanowiłam sama skorzystać z rady jaką niedawno dałam Ann, chociaż to wcale nie jest łatwe.
-Boże proszę daj mi jakiś znak, że to naprawdę on jest tym jedynym-szepnełam, patrząc w niebo. Nic zero. westchnęłam. Po chwili ktoś koło mnie usiadł, wyciągnęłam słuchawki z uszu i spojrzałam w stronę osoby, która przed chwilą postanowiła mi potowarzyszyć. To był Niall, uśmiechnęłam się szeroko i szępnełam-dziękuje. Niall na mnie spojrzał
-Za co dziękujesz-zapytał
-Za to że teraz już wiem że to ty jesteś tym jedynym-posłał mi zdziwione spojrzenie. Uśmiechnęłam się i go pocałowałam.-Wiesz że cię kocham-zapytałam. Spojrzał mi w oczy i odgarnął kosmyk włosów który opadł mi na twarz.
-Oczywiście że wiem, a ty zdajesz sobie sprawę że cię kocham-zapytał. Zaśmiałam się
-Teraz już tak-znów się pocałowaliśmy.
-Jaką naszą piosenkę najbardziej lubisz-zapytał
-One thing, a najbardziej uwielbiam w wersji acoustic-odpowiedziałam nawet bez chwili zastanowienia nie potrzebowałam się zastanawiać.
-Ja też ją uwielbiam-powiedział i chwycił gitarę, zdziwiłam się bo jej nie zauważyłam. Zaczął grać <klik>  . Ma niesamowity głos, śpiewając ciągle patrzył mi w oczy, uśmiechnęłam się nieśmiało i poczułam że robią mi się rumieńce, szybko spuściłam wzrok. Zaśmiał się cicho. i podniósł moją twarz i ponownie mnie pocałował.
-Uwielbiam jak się rumienisz-wyszeptał czego skutkiem był jeszcze większy rumieniec. Niall się zaśmiał. Wtuliłam się w niego.
-Chyba trzeba wracać do tego wariatkowa-stwierdziłam po chwili. Niechętnie zeszliśmy na dół i udaliśmy się w stronę domu. Po drodze spotkaliśmy Shana.
-A wy nie u Sue-zapytał
-Nie zostałam opiekować się twoją dziewczyną-powiedziałam
-No właśnie widzę jak się nią opiekujesz-powiedział wystawiłam mu język i weszliśmy do domu w którym o dziwo było słychać śmiech Ann z Niallem wymieniliśmy spojrzenia. Weszliśmy do salonu gdzie siedział także Lou, ale cicho nie to co reszta. Ann widząc Shana podeszła do niego i pocałowała w policzek. Widziałam ból w oczach Louisa. Podeszłam do niego
-Wszystko się jakoś ułoży-szępnełam i znów podeszłam do Nialla. Przytulił mnie.
-Hymm Roxane możemy pogadać-zapytał Liam drapiąc się po głowie. Kiwnęłam głową i poszłam na górę do mojego pokoju.
-No co jest ?
-Chodzi o Danielle-powiedział nieśmiało. Uśmiechnęłam się
-No dajesz
-Bo chciał bym ją gdzieś zaprosić, ale kąpletnie nie wiem gdzie
-No to może kino-zaproponowałam . Uśmiechnął się i rzucił się na mnie
-Dziękuje dlaczego jestem taki głupi nawet wspominała, że uwielbia filmy
-Miłość kochany miłość-powiedziałam zaśmialiśmy się,ale po chwili spoważnieliśmy
-Jak myślisz co zrobi-zapytał cicho Liam
-Nie mam pojęcia wiem że kocha Shana, ale Lou też jest dla niej ważny-powiedziałam
-Tak, to trudne powiedział, usłyszeliśmy trzask drzwiami spojrzeliśmy po sobie i zeszliśmy szybko na dół, gdzie panowała grobowa cisza. Wszyscy spojrzeli na nas. Zauważyłam że nie ma Louisa.
-Źle się dzisiaj czuje-powiedziałam po spotkaniu zdziwionego spojrzenia Shana.
-Pójdę się przejść, muszę się przewietrzyć-powiedziała Ann
-Pójść z tobą-zapytał Shane
-Nie, chcę pobyć sama-powiedziała i także wyszła
-To my może też pójdziemy-powiedział Liam kiwnęłam głową i wyszli. Niall został chwilę dłużej aby się ze mną pożegnać. Gdy wszyscy wyszli, usiadłam obok Shana
-Roxane co się dzieje-zapytał obawiałam się tego pytania.
-Nic Shane, muszą po prostu pomyśleć,każdy ma taki dzień-powiedziałam źle się czując z tym że muszę okłamywać przyjaciela.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ugh ostatnio te rozdziały są coraz gorszę ;/ Przepraszam was z następnymi powinno być lepiej...

Nasi chłopcy WYGRALI swoją pierwszą galę Gratulacje !!!  Cieszymy się razem z nimi :3


poniedziałek, 20 lutego 2012

Rozdział 13

Perspektywa Liama

Wreście dobiegłem do szpitala.
-Gdzie leży Louis Tomlinson-zapytałem jakąś pielegniarkę
-Sala 150- odpowiedziała udałem się w wyznaczonym przez nią kierunku. Przed salą zobaczyłem koleżanki Danielle i Zayna. Szybko do niego podszedłem
-Co mu zapytałem
-Jezu stary gdzie ty zniknąłeś-zapytał mnie Zayn. Posłałem mu groźne spojrzenie.- No pobił się z jakimś kolesiem i zemdlał
-Jak to się z kimś pobił gadaj od początku
-No to wyszliśmy z klubu no i Lou strasznie zakolegował się -tu poruszył znacząco brwiami ,westchnąłem- z Eleanor jakiś koleś ją zaczepił chyba jej były ona zaczęła się z nim kłócić on chciał ją uderzyć no i Lou mu przywalił zaczęli się bić no i zemdlał- no to nieźle musiał dostać spojrzałem w stronę sali Lou leżał podłączony do jakiś urządzeń nieciekawie to wyglądało, podszedł do nas lekarz
-Państwo są przyjaciółmi pana Tomlinsona-zapytał kiwnęliśmy głową
-Co z nim-zapytałem
-Nic strasznego się nie stało kilka siniaków i lekki wstrząs mózgu, jutro już powinien wyjść-ucieszyłem się na tą wiadomość- i przez jakiś miesiąc ma zakaz picia alkoholu- powiedział patrząc na pijanego Zayna odszedł, wybuchnęliśmy śmiechem. Niedługo urodziny Shana i Harrego a biedny nie może pić. Spojrzałem w stronę dziewczyn. Podszedłem do nich
-Cześć nazywam się Liam-powiedziałem. Blondynka spojrzała na mnie
-Hej ja jestem Alex a to Eleanor i co z nim
-Lekki wstrząs mózgu jutro wychodzi- Eleanor odetchnęła z ulgą
-Może zadzwonie po Danielle przyjedzie po was-zaproponowałem Alex kiwnęła głową odszedłem kawałek i wybrałem numer do Danielle
-Nie spodziewałam się że tak szybko zadzwonisz-powiedziała uśmiechnąłem się gdy tylko usłyszałem jej głos
-Tak też się tego niespodziewałem, ale mój kolega jest w szpitalu a razem z nim twoje koleżanki i czy mogła byś po nie wpaść bo trochę wytrzeźwiały ale najlepiej z nimi nie jest
-Och no jasne -podałem jej adres szpitala i już nie mogłem się doczekać aż ją zobaczę. Wysłałem jeszcze wszystkim sms że Lou jest w szpitalu i żeby się nie martwili bo nic poważnego się nie stało i usiadłem obok zasypiającego Zayna.

Perspektywa Roxane


Patrzałam ciągle na mojego śpiącego blondyna. Zaczęłam bawić się jego włosami, przebudził się.
-Hymm-mruknął pocałowałam go. Poczułam że się uśmiecha.
-Takie pobudki codziennie proszę- zaśmiałam się na jego słowa. Chwyciłam telefon w celu zrobienia mu zdjęcia tak słodko teraz wyglądał, że się nie powstrzymałam. Zobaczyłam wiadomość od Liama szybko ją przeczytałam wstałam szybko z łóżka wybierając jego numer.
-Co się stało-zapytał mnie Niall. Zignorowałam go i czekałam aż Liam w końcu odbierze ten cholerny telefon. W końcu odebrał
-Jak to Lou w szpitalu-wydarłam się Niall wyskoczył z łóżka i ponowił moje pytanie wyrywając mi telefon i włączając na głośno mówiący.
-Hej hej tylko spokojnie napisałem wam też że nic poważnego się nie stało
-Ale jak'?' co się stało i już jedziemy-powiedziałam
-Już spokojnie wytłumaczę wam jak już przyjedziecie, albo nie Zayn wam powie jak będzie pamiętał. Weźcie go ze sobą bo przywiozłem go do domu ledwo się biedny trzymał no i niedawno sam przyjechałem  z powrotem do szpitala. Nie chciałem was budzić i Lou dzisiaj nawet wychodzi więc się nie zamartwiajcie i do zobaczenia-powiedział po czym się rozłączył. Westchnęłam i spojrzałam na siebie byłam jeszcze w sukience ze wczoraj. Uśmiechnęłam się do Nialla
-Idź obudź Zayna-powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek i wyszłam z pokoju  w celu znalezienia jakiś ciuchów w szafie Kat. Dzisiaj wracają cholernie za nimi tęsknie, a Lou w końcu zobaczy swojego Harrego już chwile po ich wyjeździe jęczał że mu go brakuje uśmiechnęłam się do swoich myśli. Po chwili poczułam ból głowy i tyłka. Otworzyłam oczy dopiero się zorientowałam że miałam je zamknięte a teraz leże na podłodze prawdopodobnie po tym jak zderzyłam się ze ścianą. Usłyszałam że ktoś się za mną śmieje. Odwróciłam się i ujrzałam Nialla.
-Pomógł byś a nie się śmiejesz-powiedziałam. Szybko do mnie podszedł pomógł wstać i pocałował w czoło
-Boli-zapytał ledwo opanowując śmiech.
-Nie już przyzwyczaiłam się do bliskich spotkań ze ścianą- powiedziałam z sarkazmem ale po chwili też wybuchłam śmiechem. Niall pocałował mnie jeszcze raz w czoło i poszedł do pokoju Zayna, a ja udałam się do pokoju Kat i Harrego. Z szafy wyciągnęłam zwykłe rurki i jakąś koszulkę. Przebrałam się zrobiłam poranną toaletę i zeszłam na dół. Gdzie już siedział Zayn albo inaczej skacowany Zayn i Niall.
-Oho nieźle wczoraj zabalowaliście-powiedziałam i poszłam do kuchni w celu znalezienia jakiś proszków   dla bruneta. Gdy je znalazłam wróciłam do chłopaków. Zayn posłał mi wdzięczne spojrzenie i po chwili wszystko wytłumaczył
-Hahaha i że niby nie może pić-zapytałam śmiejąc się kiwnął głową.- Dobra jedziemy i chcę widzieć jego minę na tą smutną wiadomość
-Tak może mu być ciężko-powiedział Niall. Po jakiś 10 minutach byliśmy już w szpitalu. W sali zastaliśmy oprócz Liama jeszcze Ann i Shana przywitałam się z nimi
-I co słyszał już tą smutną wiadomość-zapytałam Liama
-Nie specjalnie czekałem aż przyjedziecie-powiedział wybuchając śmiechem. Usiadłam obok zdezerientowanego Lou i klepnęłam go pocieszająco po ramieniu
-Ale o co wam chodzi '?' jaka smutna wiadomość'?'
-Musze panu przekazać tragiczne wieści-powiedziałam i zrobiłam pałze reszta stojąca za mną z trudem ukrywała śmiech- w związku z tym iż miał pan lekki wstrząs mózgu nie może pan pan-zająkałam się posyłając mu współczujące spojrzenie-pić alkoholu- jego mina była niesamowita. Z jednej strony zdziwienie,a z drugiej złość i rozpacz. Niall był cały czerwony od śmiechu, a Lou rozpaczał
-Nie dlaczego ja, zabije tego który mi to zrobił, no przecież to jego 18 urodziny, dlaczego '?'
-Pozostaje ci świętowanie z Marchewkami -powiedział Liam ponownie wybuchając śmiechem
-To nie jest śmieszne ja tu cierpię-powiedział i schował twarz w poduszkę podłożyłam mu marchewkę przed nos. Od razu się uśmiechnął i zaczął ją jeść. Jego zmiany humoru są niesamowite.
-O której wychodzisz-zapytał Shane
-Hymm chyba całkiem niedługo-powiedział i spojrzał w stronę otwierających się drzwi. Akurat wszedł lekarz
-Muszą państwo na chwile opuścić sale-powiedział kiwnęliśmy głową i udaliśmy się do drzwi.
-I jak tam walentynki-zapytałam Ann znacząco poruszając brwiami. Zarumieniła się i spuściła wzrok. Zaśmiałam się.
-A jak tam twoje-zapytała po chwili
-Były świetne ale chyba nie tak jak twoje-walnęła mnie po ramieniu i obie zaczęłyśmy się śmiać. Rozejrzałam się wokół. Liam był ciągle zamyślony i co chwile pisał sms. Usiadłam obok niego
-Z kim tak piszesz-zapytałam. Zarumienił się i spuścił wzrok- Opowiadaj
-Poznałem ją wczoraj nic wielkiego
- Aha już ci wierzę jak się nazywa
-Danielle- uśmiechnęłam się
-Jak będziesz chciał służę pomocą-powiedziałam i odeszłam od niego niech sobie z nią popisze w spokoju. Wybrałam numer Emily miesiąc temu przeprowadziła się do ojca w Niemczech. Strasznie za nią tęsknie ale już za pół roku będzie miała 18 lat i do nas wraca, zauważyłam że między nią, a Zaynem coś zaiskrzyło z czego bardzo się ciesze pasowali do siebie.
-O Roxane nie uwierzysz co się stało-powiedziała podekscytowana
-Hah ty zaraz padniesz jak ja coś ci powiem ale ty pierwsza
-Przylatuje na urodziny Shana-wydarła mi się do słuchawki
-Żartujesz ?!
-Nie mój tata się zgodził abym odwiedziła mamę po jutrze przylatuje- obie zaczęłyśmy piszczeć. Shane podszedł do mnie - Spokojnie wdech wydech i co się stało-powiedział
-Emily przylatuje pojutrze-wydarłam się wszyscy się ucieszyli, a Zayn'owi mordka nie przestawała się cieszyć.
-No dobra ja tu miałam zaraz padać-usłyszałam w słuchawce
-Ach no właśnie Lou leży sobie w szpitalu
-Co ?!
-no daj mi dokończyć, no to Lou leży sobie w szpitalu jak już mówiłam nic poważnego ale biedak przez miesiąc alkoholu nie może pić załamał się biedny
-Ohahaha biedak już sobie wyobrażam jego rozpacz Dj Tommo bez alkoholu będzie trudno-powiedziała pogadałyśmy jeszcze trochę po skończonej rozmowie zauważyłam że nikogo już koło mnie nie ma udałam się do sali. Lou właśnie ubierał kurtkę trochę koślawo,widać że wszystko bo boli. Dopiero teraz mu się przyjrzałam miał kilka zadrapań i siniaków i wielką śliwe pod okiem. Zdecydowanie za dużo szczegółów mnie dzisiaj unika.
-O wróciłaś-powiedział Lou uśmiechnęłam się. Poczułam że ktoś mnie przytula od tyłu. Odwróciłam się i jeszcze bardziej uśmiechnęłam
-Tylko bez wymiany śliny prosimy-powiedział Shane
-Zajmij się Ann-powiedziałam i wystawiłam mu język i pocałowałam Nialla
-Ehh no przecież ładnie poprosił-powiedział Louis. Oderwałam się od Nialla i spojrzałam na niego szczerzył się jak głupi.- Dobra idziemy spędziłem tu jedną noc i już mam dosyć-powiedział Udaliśmy się do wyjścia. Lou podpisywał jeszcze jakiś papiery. Liam jechał ze mną i Niallem a reszta z Shanem i Ann, Spojrzałam na zegarek 15.
-O cholera jedź na lotnisko-zarządziłam Niall spojrzał na mnie zdezerientowany- Za pół godziny lądują- wytłumaczyłam spojrzał na zegarek.
-Zadzwonię niech oni też przyjadą-powiedział Liam. Kiwnęłam głową. Po 20 minutach byliśmy na lotnisku.
-Lou jak mogłeś zapomnieć że twój Harold przylatuje-zapytałam
-Ja zapomniałem ty wcale nie byłaś lepsza-powiedział
-Ale ja sobie przypomniałam na szczęście-powiedziałam a wszyscy się zaśmiali
-Ale co przypomniała i matko Louis co ci się stało-usłyszałam jakiś głos. Odwróciłam się za mną stała Kat z Harrym. Rzuciłam się na nią
-No nareszcie i jak było-zapytałam uśmiechnęła się
-Cudownie !, ale wracając co ci się stało- to pytanie skierowała do Lou
-Mały wypadek który mnie dużo kosztuje-mruknął. Kat posłała mi pytające spojrzenie
-Nie może pić alkoholu-wytłumaczyłam Harry rzucił się zrozpaczony na Lou zaśmiałam się i rozejrzałam w okół. Kilka dziewczyn wyglądało jak by zaraz miały zemdleć i nie obyło się bez kilku paparazzi. Dotknęłam ramienia Liama i pokazałam na paparazzi kiwnął głową
-Dobra zbieramy się i tak już Lou pewnie rozpętał aferę-powiedział Liam. Udaliśmy się szybko do wyjścia, a tam wcale nie było lepiej a wręcz gorzej byli wszędzie. Jeszcze bardziej oddaliłam się od Nialla nikt nie wie jeszcze o naszym związku i mamy nadzieje że będzie tak dalej. Wreście udało nam się dostać do auta.
-Nareszcie-odetchnęłam
-Tak oni są wszędzie-po chwili uświadomiłam sobie że nikt nie wie o związku Harrego i Kat szybko się do nich odwróciłam
-Eee a co z ukrywaniem się-zapytałam, spojrzeli przerażeni po sobie
-No cóż trzeba będzie to ogłosić światu-powiedziała z nieśmiałym uśmiechem Kat. Harry pocałował ją w czoło uśmiechnęłam się lepiej trafić nie mogła. Spojrzałam na Nialla jak zawsze uśmiechał się do mnie.
-Patrz na drogę wariacie-powiedziałam
-Ale ja nie chcę-odpowiedział spojrzałam na niego groźnie zaśmiał się i powrócił do bezpiecznego kierowania.Dojechaliśmy do domu chłopaków pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu to rzucenie się na kanapę po chwili leżała na mnie Kat.
-To bolało !
-Kanapka-krzyknął Lou biegnąc w naszą stronę jęknęłyśmy obie na szczęście Lou przed samą kanapą się wywalił
-O boże dlaczego mnie tak każesz-powtarzał zwijając się z bólu. Usiadłam obok niego i go przytuliłam. Wtulił się we mnie
-Jestem zazdrosny-krzyknął Niall.
-Och choć tu do mnie-powiedziałam i po chwili jego też do siebie tuliłam.
-Co robimy -zapytała Kat
-Hymm może jakiś film-zaproponowałam wszyscy się zgodzili. Jakoś nie byłam jakoś specjalnie nim zainteresowana, zauważyłam że Kat też nie więc porwałam ją na górę
-Opowiadaj-zażądałam
-No dobra no to narpiew byliśmy w Niemczech
-Dobrze wiesz że nie oto mi chodzi-przerwałam jej zaśmiała się- No gadaj
-No dobrze zrobiłam to -szepnęła
-Tak wiedziałam- krzyknęłam zaczęłyśmy się śmiać. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 22.
-Musimy się zbierać jutro szkoła-mruknęłam
-Śpijcie tutaj
-A książki '?'
-Ach no tak, ale narpiew jeszcze mamy dla was niespodziankę-powiedziała i zaciągnęła mnie na dół i popchała na Nialla. Zdziwił się ale mnie przytulił.
-No co to za niespodzianka-zapytałam. Kat posłała spojrzenie chłopakom
-Przeprowadzamy się-powiedział Harry. Shane zachłysnął się napojem który właśnie pił
-Daleko ? -zająkałam się
-Przykro nam, ale niestety- zaczął Louis
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czy teraz zacznie się przyjaźń na odległość ? A może przestaną się przyjaźnić ? Jak myślicie ? ^^
Hah wiem wiem nudny, krótki i beznadziejny ale proszę nie bijcie ja naprawdę się starałam :3
I spodziewajcie się więcej rozdziałów z dodatkiem Perspektywy Liama bo strasznie lubię tak pisać :P


czwartek, 16 lutego 2012

Rozdział 12

-Roxane, Roxane wstawaj-coś albo ktoś mnie szturchał jęknęłam i przykryłam się kołdrą pod uszy.-No proszę  budzę cię już 5 minut- a więc to Niall
-No dobrze jeszcze pięć minut-powiedziałam. Odkrył mnie i pocałował.- No już tylko 3 minuty-ponowił pocałunek-podniosłam się i oblizałam usta.- Hymm takie pobudki codziennie proszę- uśmiechnął się na moje słowa. Wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Dzisiaj pogrzeb Ameli. Posmutniałam ale już po chwili wrócił mi humor. Tak wiem to głupie ale poprawił mi się tylko dlatego że wpadałam na świetny pomysł. Wyleciałam szybko z łazienki. Niall spojrzał na mnie nie wiedząc co się dzieje. Uśmiechnęłam się i pobiegłam na dół.
-Hej siostra co ty taka rozbiegana-zapytał mnie Matt
-Och później zobaczysz gdzie Liam-zapytałam, pokazał salon. Wbiegłam szybko i zobaczyłam Liama i Zayna. Pociągnęłam go na bok.
-Hej co jest-zapytał zdezorientowany. Powiedziałam mu o co mi chodzi zgodził się. Przytuliłam go.
-Dziękuje dla nas to wiele znaczy-kiwnął głową. Poszłam do kuchni. Dobry humor już mnie opuścił. Zrobiłam sobie płatki i zaczęłam je jeść. Po chwili przyszedł nikt inny jak Niall. Zrobił sobie kanapki i dosiadł się do mnie. Rozmawialiśmy o jakiś głupotach byle zapomnieć.
-One direction za kilka minut macie być przed drzwiami gotowi do wyjścia- Liam wydarł się na cały dom. Niall posłał mi zdziwione spojrzenie, uśmiechnęłam się.
-Idź to ważne-pocałował mnie i udał się na góre zapewne przebrać. Po dziesięciu minutach pojechali zapewne realizować mój plan, naprawdę szkoda mi Zayna będzie miał najtrudniejsze zadanie ale jest mężczyzną da rade, tak myślę. Na dole zjawiły się zdziwione Ann i Kat.
-Ciekawe gdzie pojechali-powiedziała Kat
-Nie ważne potem zobaczycie-posłała mi badawcze spojrzenie. Uśmiechnęłam się smutno. Spojrzałam na zegarek. 12.15 no to sobie pospałam za 2 godziny pogrzeb. Poszłam się szykować.Zrobiłam sobie długa kąpiel. Ubrałam Czarną sukienkę do kolan ozdabianą koronką. Zrobiłam cię kie kreski eye linerem. I byłam gotowa. Na dole wszyscy już byli. Ubrałam płaszczyk i krótkie kozaczki. I ruszyliśmy. Całą drogę tuliłam do siebie Nine i Ann. I nadszedł ten moment.Stoimy nad dziurą (Ja, Matt,Ann, Shane, Nina i Kat) gdzie już znajduje się grób. Wcześniej powiedziałam im co mają robić. Ucieszyli się na ten pomysł. Taki pogrzeb  chciała by Amielia przy jej ulubionej piosence <klik> Liam zaczął śpiewać.

Liam
A drop in the ocean
A change in the weather
I was praying that you and me might end up together
It's like wishing for rain as I stand in the desert
But I'm holding you closer than most 'cause you are my heaven'

I don't wanna waste the weekend
If you don't love me pretend
A few more hours then it's time to go

As my train rolls down the east coast I wonder how you keep warm
It's too late to cry
Too broken to move on



Harry
And still I can't let you be
Most nights I hardly sleep
Don't take what you don't need from me



Wszyscy
It's just a drop in the ocean
A change in the weather
I was praying that you and me might end up together
Its like wishing for rain as I stand in the desert
But I'm holding you closer than most 'cause you are my heaven'



Liam
Misplaced trust and old friends
Never counting regrets
By the grace of God I do not rest at all

New England as the leaves change
The last excuse that I'll claim
I was a boy who loved a women like a little girl



Harry
And still I cant let you be
Most nights I hardly sleep
Don't take what you don't need from me



Wszyscy
It's just a drop in the ocean
A change in the weather
I was praying that you and me might end up together
It's like wishing for rain as I stand in the desert
But I'm holding you closer than most 'cause you are my



Zayn 
Heaven doesn't seem far away anymore
No
 Cała nasza 6 schyliła się i wzięła ziemię
No
Heaven doesn't seem far away

Heaven doesn't seem far away anymore
No
No
Heaven doesn't seem far away
Rzuciliśmy ziemię tym samym już na zawsze żegnając Amelie. Spojrzałam na Zayna miał zaciśnięte oczy. Reszta miała łzy w oczach dużo dla nas zrobił za co jestem mu i im naprawdę wdzięczna.
Oh
Oh



Wszyscy
A drop in the ocean
A change in the weather
I was praying that you and me might end up together
It's like wishing for rain as I stand in the desert
But I'm holding you closer than most 'cause you are my heaven
You are my heaven 


Wszyscy obecni mieli łzy w oczach. Byłam zadowolona że się udało. Pogrzeb skończył się zostaliśmy z Ann i Niną odeszliśmy kawałek.
-Dziękuje wam byliście wspaniali-powiedziałam do chłopaków- a szczególnie ty-tu zwróciłam się do Zayna
-Nie ma sprawy-powiedział reszta mu przytaknęła. Uśmiechnęłam się i spojrzałam w stronę  zbliżających się sióstr. Ann rzuciła mi się w ramiona.
-Dziękuje jesteś niesamowita-powiedziała przez  łzy. Otarłam je. Zjawił się koło nas Shane. Ann się w niego wtuliła. Lou przytulił Nine widać że traktuje ją jak własną siostrę. Wtulona w Nialla udałam się do domu. Po jakieś godzinie w domu byliśmy tylko my tzn. One direction, Shane, Ann Nina, Kat i Matt z Angelą. Siedzieliśmy w salonie, wspominając. Ja siedziałam wtulona w Nialla obok nas Harry i Angela Po drugiej stronie Ann i Shane na przeciwko Lou który pocieszał Nine i obok nich Liam i Zayn no i Matt i Angela. W pewnej chwili przypomniał mi się list. Wstałam, wszyscy na mnie spojrzeli udałam się do swojej torebki i wyciągnęłam list. Zeszłam na dół
-W szpitalu Amelia dała mi list i kazała go przeczytać po pogrzebie i Matt ty miałeś być przy czytaniu go-powiedziałam posłał mi zdziwione spojrzenie ale nic nie powiedział. Spojrzałam na Ann i Nine. Widać że Nina jest zadowolona spojrzała na mnie i się uśmiechneła oddałam to. Usiadłam znów wtulając się w Nialla i niepewnie otworzyłam kopertę zaczełam czytać


Zapewne jest już po pogrzebie bardzo mi przykro że was zostawiłam ale nadszedł już mój czas. Musze wam coś ważnego powiedzieć, w zasadzie Nina już wie i dawno kazała mi wam powiedzieć i na początku była zła na mnie że jeszcze nie wiecie cieszę się że mi wybaczyłaś. Roxane na pewno się zastanawiasz po co Matt musi teraz przy was być. Może dlatego że ty i Matt oraz Ann  jesteście rodzeństwem. Już wam to tłumacze. Kiedyś mieszkałam w Polsce i tam przyjaźniłam się z Dianą (Matka Matta i Roxane) Kiedy dorosłyśmy razem wyjechałyśmy tu do USA poznała tutaj  Dav'a (Ojciec Matta i Roxane) Wszystko działo się tak szybko wzięli ślub urodził się Matt a ja byłam zakochana w Dav'ie. Przy każdym spotkaniu cierpiałam potem on też coś do mnie poczuł i zaszłam z nim w ciąże jak się potem okazało Diana też była w ciąży. Gdy się dowiedziała o zdradzie. Wyjechała do Polski, razem z Mattem. Nie wiedzieliśmy co zrobić. Pojechał za nią, a ja czułam się podle. Po kilku miesiącach pojechałam do Polski wyjaśniliśmy sobie wszystko. Wybaczyła mi. Zostaliśmy  w Polsce  po kilku latach wróciliśmy tu do USA ukrywaliśmy przed wami prawdę. Przepraszam was za to powinniście wiedzieć teraz żałujemy wszyscy, ale ciesze się że w końcu wiecie. 
Ps. Roxane wróć do tego co kochasz.


To ostatnie zdanie zostawiłam dla siebie, nie chcem do tego wracać może kiedyś.Nie wiedziałam co powiedzieć. Nastała cisza. Byłam  w wielkim szoku,
-Czyli że my jesteśmy rodzeństwem. Nie chce mi się wierzyć-powiedział Matt. Bez słowa podałam mu list. Przeczytał list i spojrzał na mnie.-Ona ma rację-powiedział
-Nie -Powiedziałam stanowczo

Perspektywa Katie
-Nie,- Roxane . Nikt nie widział o co chodzi.Matt podał mi list -Ostatnie zdanie-szepnął spojrzałam na list i zrozumiałam. Przeczytałam na głos- Ps. Roxane wróć do tego co kochasz- chłopacy posłali nam pytające spojrzenie
-Jak będzie chciała to wam powie-powiedziałam i wtuliłam się w Harrego

Miesiąc później 
Perspektywa Roxane


Obudził mnie Sms od Nialla "O 16 bądź gotowa :* " Uśmiechnęłam się, dzisiaj walentynki. Uwielbiam to święto, ale jak jest się zakochanym to trudno nie lubić. Ktoś zapukał do drzwi
-Proszę-powiedziałam
-Słuchaj mam prośbę mogła byś zabrać Ann na zakupy tylko do 15 bo wiem że o 16 przychodzi Niall ale potem zabierzesz ją niech ci pomoże się ubrać czy co tam wymyślisz-powiedział Shane. Uśmiechnęłam się
-Jasne czyli rozumiem że walentynki w domu-zapytałam kiwnął głową- Dobra a teraz spadaj idę się ubrać. Posłał mi wdzięczne spojrzenie i poszedł. Wzięłam prysznic i ubrałam się w zwykłe rurki a do tego czerwoną koszulkę i marynarkę. Poszłam do Ann.
-Zbieraj się idziemy na zakupy-powiedziałam na powitanie Jęknęła, ale posłusznie poszła się ubrać. Usiadłam na łóżku. Ann szybko wróciła do normalności po pogrzebie mamy, ale nie dziwie jej się prawie każdy dzień spędzaliśmy z naszym kochanym zespołem przy nich łatwo zapomnieć. A mnie ciągle prze śladowało ostatnie zdanie z listu, ale obiecałam sobie i zamierzam tą obietnice wypełnić a mianowicie dzisiaj wszystko powiem Niallowi i może nawet do tego wrócę.Przypomniały mi się urodziny Zayna wszyscy zaszaleli. Dobrze się w tedy bawiłam już nie mogę się doczekać urodzin Shana. To niecały tydzień Robimy je razem z urodzinami Harrego. Ponieważ on razem z Kat  2 tygodnie temu wyjechali do europy.Dzisiaj powinni być w Paryżu.
-Ubierz się podobnie do mnie będziemy jak siostry-powiedziałam do Ann która nie wiedziała co ubrać. Zaśmiała się ale po chwili byłą ubrana prawie tak jak ja. Udałyśmy się do centrum handlowego. Razem z  Ann kupiliśmy sobie kilka koszulek i spodni. O 15 byliśmy w domu. Zaprowadziłam Ann do siebie do sypialni
-Zaraz wrócę a ty się stąd nie ruszaj i najlepiej weź już prysznic -powiedziałam po czym udałam się do jej sypialni. Weszłam i stanęłam jak wryta, było pięknie kwiaty i świece były wszędzie.
-Brawo na pewno jej się spodoba wiesz że chcemy podobnie spędzić walentynki-powiedziałam
-No tak w Końcu siostry.-uśmiechnęłam się
-Za pół godziny będzie twoja powiedziałam po czym poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Zawinęłam się w ręcznik i poszłam do siebie do pokoju, po drodze chwytając jeszcze jej sukienkę. Razem z Kat kupiliśmy sobie takie same sukienki <klik>.Kat pierwszą, Ann drugą , Roxane ostatnią. Ann już suszyła włosy Ubrałam się i też zaczełam suszyć włosy. Podkręciłam je lekko a Ann zostawiła proste. Zrobiliśmy sobie lekki makijaż i założyłyśmy zwykłe czarne szpilki.Przejrzałyśmy się w lustrze. Obie zaczęłyśmy się śmiać. Wyglądałyśmy bardzo podobnie. Zrobiłyśmy sobie zdjęcie i dodałam je na twittera podpisując "nie ma to jak siostry :D " Shane zapukał do drzwi wzięłam torebkę i otworzyłam mu drzwi. Zamurowało go.
-Pięknie wyglądacie-uśmiechnęłam się.
-Bawcie się dobrze-powiedziałam i poszłam na dół gdzie czekał na mnie Niall. Uśmiechnął się na mój widok.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział po czym mnie pocałował. Udaliśmy się w stronę drzwi.
-Gdzie jedziemy-zapytałam
-Do mnie, wygoniłem chłopaków-uśmiechnęłam się Chciałam tak spędzić walentynki spokojnie i skromnie. Otworzył mi drzwi  i pomógł wysiąść. Udaliśmy się w stronę domu. W środku było pięknie. Wszędzie były rozsypane płatki róż i świece i w tle grała muzyka. Ściągnął mi płaszcz.
-Mogę panią prosić do tańca-zapytał
-Ależ oczywiście-opowiedziałam i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Po kilku piosenkach, usiedliśmy i zaczęliśmy pić szampana. Siedziałam wtulona w niego i myślałam muszę to zrobić teraz albo nigdy.
-Niall-powiedziałam niepewnie
-Tak słońce
-Pamiętasz to zdanie na końcu listu
-Jak bym miał zapomnieć
-Chodziło w nim o moją grę na fortepianie-powiedziałam nieśmiało
-Ty grasz na fortepianie-zapytał zszokowany
-Grałam kiedyś, ale skończyłam to
-Dlaczego '?'
-Ponieważ kiedyś po wielu namowach poszłam do szkoły muzycznej. Miałam swój występ od którego zależało to czy się tam dostane a na moje nie szczęście dyrektorem tej szkoły było ojciec dziewczyny, która mnie nienawidzi dokuczałyśmy sobie na każdym kroku. No i namówiła tatę,a on wyśmiał mój występ oraz cała widownia także. Teraz to wiem, ale kiedyś byłam bardzo nieśmiała i skryta bardzo mnie to zabolało obiecałam sobie że z tym skończę. Do tej pory nie grałam.
-A chcesz teraz zagrać '?'
-Co ale jak-zapytałam
-Louis ma fortepian-powiedział. Wytrzeszczy łam oczy,
-Nie wiem czy jestem na to gotowa-powiedziałam niepewnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do jakiegoś pomieszczenia.Naprawdę nie wiem jak oni mnie unoszą. Było tam kilka instrumentów i fortepian. Posadził mnie przy nim i sam usiadł koło mnie. Spojrzałam na niego uśmiechnął się. Dotknęłam niepewnie klawiszy ale po chwili zaczełam grać jedną z moich ulubionych piosenek <klik> .
-Wow, jesteś niesamowita-powiedział
-Wcale nie-powiedziałam ale z uśmiechem. Bardzo mi tego brakowało.
-Kocham cię-powiedział. Uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
-Ja ciebie też kocham-powiedziałam na chwilę przerywając pocałunek. Wziął mnie na ręce nie przerywając pocałunku. Zaniósł mnie do siebie do pokoju i położył na łóżku.Zaczął całować mnie po szyi aby znów wrócić do ust. Włożył mi ręce pod sukienkę. Zatrzymałam go.
-Nie-szepnęłam-Nie jestem gotowa
-Rozumiem, ale pocałować się możemy-zaśmiałam się i zaczełam znów go całować. Noc spędziliśmy rozmawiając około 1 w nocy zasnęłam wtulona w mojego blondyna.

Perspektywa Annie 


Roxane porwała mnie dziś na zakupy. Ciekawość mnie zżera gdzie zabierze mnie Shane. Po zakupach Roxane kazała mi zostać u siebie w pokoju. Wzięłam prysznic i zaczęłam suszyć włosy. Po chwili przyszła moja siostra tak to dziwnie brzmi z sukienką.Ubrałyśmy się zostawiam proste włosy.Przejrzałyśmy się w lustrze. Zaśmiałam się. Postanowiłyśmy zrobić sobie zdjęcie. Obie dodałyśmy je na twittera z podpisem "Nie ma to jak siostry :D "  Wreście przyszedł Shane.
-Pięknie wyglądacie-powiedział. Uśmiechnęłam się do niego
-Bawcie się dobrze-powiedziała Roxane już biegnąc na dół . Shane podszedł do mnie i mnie pocałował.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział i pociągnął mnie w stronę sypialni. Stanęłam jak wryta. Wszędzie były róże i moje ulubione kwiaty. Różowe i fioletowe tulipany.
-I jak się podoba-zapytał. Rzuciłam mu się w ramiona.
-Jest pięknie-szepnęłam mu do ucha. Usiedliśmy na łóżku i włączyliśmy film. Nie bardzo byliśmy nim zainteresowni prawie cały film patrzyliśmy sobie w oczy, całowaliśmy się i piliśmy szampana.
-Kocham cię-szepnął. Nie odowiedziałam zaczęłam go zachłannie całować. Usiadłam na nim okrakiem i nadal całowałam. Po chwili ja znalazłam się pod nim, całował moją szyje i prawie całe ciało. Po chwili byliśmy już w samej bieliźnie.... Opadł koło mnie zmęczony. Uśmiechnęłam się. Ubrałam jego koszulkę i zasnęłam w niego wtulona.

Perspektywa Katie


Siedzę w samolocie do Paryża. Harry śpi. Spojrzałam na niego, tak słodko i bezbronnie wygląda. Tak go kocham. Spełnił moje marzenia zawsze chciałam odwiedzić Europe. W zasadzie byłam kiedyś z Roxane w Polsce u babci,No i mieszkam w Wielkiej Brytanii ale to nie cała Europa, a Harry zabrał mnie w podróż prawie po całej. Pamiętam jak się cieszyłam. Obudził mnie w swoje urodziny kazał się ubrać. Nie wiedziałam o co chodzi. Wszyscy się z nami żegnali. Dopiero na lotnisku mi powiedział że jedziemy w podróż po Europie. Skakałam i piszczałam, a on cieszył się razem ze mną. Mam wielkie szczęście że mam takiego chłopaka. A dzisiaj walentynki jestem ciekawa co wymyślił. Przebudził się. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.Przytulił mnie do siebie.
-Jutro juz wracamy cieszysz się-zapytał.
-I to bardzo, ale ten dzień wykorzystamy na maksa-powiedziałam z tajemniczym uśmiechem. Jestem pewna mojej miłości do niego i jestem pewna że chcę to zrobić z nim. Pierwsze co zrobiłam gdy byliśmy już w hotelu to kąpiel. To mnie bardzo zrelaksowało. Ubrałam sukienkę, którą kupiłam jeszcze w Londynie i zrobiłam lekki makijaż. Harry już czekał.
-Hymm pięknie wyglądasz-powiedział. Uśmiechnęłam się. Pojechaliśmy windą na dół. I spacerem udaliśmy się w stronę wieży Eiffla. Widok panoramy Paryża był przepiękny, podziwiałam go wtulona w mojego loczka. Spojrzałam na niego, uśmiechnął się.
-Kocham cię-powiedział
-Ja ciebie też- odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. Poszliśmy na spacer a następnie udaliśmy się do restauracji. Harry wynajął dla nas całą sale. Karmiliśmy się nawzajem nieźle się przy tym bawiąc. W końcu udaliśmy się z powrotem do hotelu. Było już późno. Wchodząc do pokoju zaczełam go całować. Zaczęło się od niewinnych pocałunków, które przerodziły się w bardziej namiętne i zachłanne. Harry położył mnie na łóżku tak, że znajdowałam się pod nim.
-Jesteś pewna-zapytał patrząc mu w oczy, kiwnęłam głową. Znów wpił się w moje usta i stało się Katie Stoner jesteś już kobietą- pomyślałam zasypiając w ramionach mężczyzny, którego bezgranicznie darze miłością.

Perspektywa Liama 


Dziś walentynki. Niall grzecznie wyprosił nas z domu. Nie wiem dlaczego, ale wyczuwam sarkazm w moich myślach. Z Zaynem i Louisem postanowiliśmy zabawić się w jakimś klubie. Jakoś dzisiaj nie miałem ochoty na żadną zabawę za to moi przyjaciele bawili się w najlepsze z jakimiś panienkami. Odeszedłem od stolika w celu odetchnięcia świerzym powietrzem. Niestety ktoś mnie popchał i zostałem oblany drinkiem. Przeklnęłem cicho
-Jeju przepraszam naprawdę nie chciałam-spojrzałem w stronę uroczej brunetki, cała złość automatycznie wyparowała.
-Nic się nie stało naprawdę i po za tym to moja wina- powiedziałem- Jestem Liam
-Danielle, choć pomogę ci to zetrzeć-powiedziała ciągnąc mnie w stronę toalet. Zaczęła ścierać drinka z mojej koszuli, a ja nie mogłem się przestać na nią napatrzeć była piękna i zupełnie inna niż wszystkie tu obecne dziewczyny, ale pewnie ma chłopaka
-Masz chłopaka-zapytałem, spojrzała na mnie po chwili dotarło do mnie że zadałem to pytanie na głos. Nie wiem co się ze mną dzieje. Uśmiechnęła się
-Nie jestem z koleżankami-odowiedziała. Uśmiechnąłem się na jej słowa, ale ona ma piękny uśmiech. Otrząsnełem się po chwili co się ze mną do cholery dzieje.- Zakochałeś się idioto-powiedział mi jakiś głos. Świetnie teraz jeszcze słyszę jakieś głosy.
-No to gotowe-powiedziała. Spojrzałem prawie nie było śladu
-Dziękuje-powiedziałem. Zaczęliśmy iść w stronę sali
-No to ja już chyba będę szła-powiedziała idąc w inną stronę niż ja. Coś kazało mi ją zatrzymać. Chwyciłem ją za rękę
-Może się przejdziesz-zapytałem. Spojrzała w kierunku jakiegoś stolika
-Z chęcią, pewnie nawet nie zauważą że mnie nie ma-powiedziała pokazując głową jakiś kierunek. Zaśmiałem się
-Tak pewnie moi koledzy też-powiedziałem pokazując jej ten sam kierunek. Okazało się że Lou i Zayn bawią się z koleżankami Danielle. Wyszliśmy z klubu i udaliśmy się na spacer. Ta dziewczyna jest niesamowita, bardzo dobrze mi się z nią rozmawia i chyba nie wie kim jestem to dobrze. Spojrzałem na nią zatrzęsła się. Bez słowa ściągnełem kurtkę i jej podałem. Posłała mi wdzięczne spojrzenie. Powoli udaliśmy się w stronę jej domu.
-Dasz mi swój numer-zapytałem kiedy znaleźliśmy się przy jej domu. Uśmiechnęła się i wymieniliśmy się numerami- Zadzwonię niedługo-powiedziałem. Oddała mi kurtkę i pocałowała mnie w policzek. Usmiechnęłem się i poczekałem aż zniknie za drzwiami. Spojrzałem na zegarek już 4. Już chyba mogę wracać do domu. Szedłem w stronę domu szczerząc się jak głupi.Z zamyślenia wyrwał mnie telefon. Odebrałem
-Co jest-zapytałem wyraźnie zadowolony
-Liam-usłyszałem przestraszony głos Zayna. Przestraszyłem się
-No gadaj-powiedziałem
-Lou jest w szpitalu
-W którym '?'-podał mi adres. Rozłączyłem się i zacząłem biec jak najszybciej...
~~~~~~~~~~~~~~~~
TAK !! udało mi się dodać jeszcze dzisiaj. W tym rozdziale znalazły się dwie piosenki które uwielbiam ^^ Nie wiem co mnie podkusiło, ale postanowiłam dodać do mojego opowiadania Danielle :) Nie potrafię opisywać ekhem takich scen :P może kiedyś się to zmieni ale narazie musicie zadowolić się swoją wyobraźnią hahahahahhaha
Czyje walentynki podobały się wam najbardziej ? :) i oczywiście jak podoba się wam rozdział ?
Przepraszam za błędy.

Info

Chce was przeprosić że nie ma jeszcze rozdziału ale w walentynki moja kochana mamusia wymyśliła dzień bez internetu. Wczoraj nie zdążyłam dokończyć rozdziału, a dzisiaj mam problem z internetem i tą informacje dodaje z telefonu. Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, ale będę się starała dodać jak najszybciej ^^