Perspektywa Annie
Pożegnaliśmy się z resztą, ale Shane raczej nie miał w planach na razie wracać do domu. Jechaliśmy w ciszy, ale mi to nie przeszkadzało. Tak jak myślałam znaleźliśmy się przed parkiem gdzie zaczęliśmy być ze sobą. Trzymając się za ręce udaliśmy się w stronę "naszej" ławki. Usiedliśmy, wtuliłam się w Shana.
-Uwierzył byś jak bym ci kiedyś powiedziała że będziemy mieszkać w Londynie i będziemy się kolegować z gwiazdami-zapytałam. Uśmiechnął się
-Aż tak szalony to ja nie jestem- zaśmiałam się. Wziął mnie za podbródek i spojrzał w oczy. Mogła bym się w nie wpatrywać godzinami, a i tak by mi się to nie znudziło.
-Kocham cię-powiedział po czym mnie pocałował.
-Ja też cię kocham wariacie-powiedziałam przerywając pocałunek, ale zaraz znów wpiłam się w jego usta. Posiedzieliśmy jeszcze trochę wspominając stare czasy.Śmiejąc się wsiadłam do auta. Zawiózł mnie pod dom pożegnałam się z nim długim pocałunkiem
-Jutro po ciebie przyjadę-powiedział kiwnęłam głową i udałam się w stronę domu. Patrzałam jeszcze chwile za znikającym autem i weszłam do domu. Weście zobaczę się z mamą i siostrą. Nigdy nie widziałam mojego ojca. Za to moja siostra Nina która jest rok młodsza ode mnie, zna swojego ojca mieszka w Hiszpanii i co jakiś czas do niego jeździ czasami jej tego zazdrościłam, ale nic na to nie poradzę.Weszłam do domu i udałam się w stronę salonu zastałam tam mamą.
-Annie kochanie co ty tu robisz-zapytała mnie mama przytulając mnie.
-Później ci opowiem, ale się ciesze że cię widzę. Gdzie Nina '?'
-Z Carol właśnie myślałam że to ona a tu taka miła niespodzianka-uśmiechnęłam się
-Na jak długo jesteś '?'
-Do soboty w poniedziałek już do Szkoły-odpowiedziałam rzucając się na kanapę.
-Zjesz coś '?' mam spaghetti
-Mhymm pycha bardzo chętnie-odpowiedziałam i udałam się z mamą do kuchni.
-I jak tam z Shanem '?'
-Bardzo dobrze właśnie byłam z nim w parku
-Roxane się jakoś trzyma-zapytała
-O tak i jest teraz z nie jakim Niallem Horanem tym z tego całego naszego zespołu
-No proszę to się pozmieniało-Zaśmiałam się. Zauważyłam że mamę coś trapi
-Co się stało '?'-zapytałam
-Ach nie będę już tego ukrywać ale powiem ci dopiero jak będzie Nina-spojrzałam na mamę to na pewno będzie coś powarznego przestraszyłam się, ale zaczęłam jeść pyszne spaghetti. Gdy już skończyłam usłyszałam że ktoś zamyka drzwi. Rzuciłam się w stronę nic nie podejrzewającej Niny
-Młoda jak ja się stęskniłam-wydarłam się jej do ucha
-Jaka młoda i o Jezu ja też tęskniłam-przytuliłam się do niej porozmawiałyśmy chwilę. Mama dosiadła się do nas.
-Hymm dziewczynki muszę wam coś ważnego powiedzieć-zaczęła mama spojrzałam na nią uważnie. Widziałam że jej trudno przytuliłam ją dla otuchy- Mam raka i został mi tylko miesiąc życia-powiedziała. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach przytuliłam mocniej matkę
-Ni nic nie da się zrobić-zapytałam
-Nie przykro mi-odpowiedziała. Nie wierzyłam że niedługo stracę swoją matkę. Ja nawet nie chciałam w to wierzyć. Tą noc spędziłyśmy razem wspominając stare czasy. Napisałam sms do Shana
"Nie przyjeżdżaj jutro po mnie zostaję z mamą później ci wszystko opowiem. Kocham cię dobranoc :*" Odpowiedź dostałam szybko
"Dobrze mam nadzieje że szybko się zobaczymy też cie kocham słodkich snów:*"
Uśmiechnęłam się i zasnęłam obok Niny i mamy w jej sypialni.
Perspektywa Roxane
Obudziłam się rano nikogo przy mnie nie było. Rozejrzałam się po pokoju i znów opadłam na łóżko. Pobudka to pikuś ale potem wstać z łóżka to już nie lada wyzwanie. Jęknęłam wzięłam jakieś ciuchy i udałam się do łazienki. Prysznic rozbudził mnie już na dobre. W dobrym humorze zeszłam na dół. Zastałam tam Nialla i Harrego.
-Hymm co robicie- zapytałam
-Ja usiłuje zrobić naleśniki ale twój chłopak chce mi pomóc- krzyknął loczek. Uśmichnełam się i zaciągnęłam Nialla do stołu. Usiadłam mu na kolanach. Zaczęliśmy się całować.
-Matko boska jak ja mam tu robić śniadanie-zapytał Harry.
-Z Kat wcale nie jesteś lepszy-odpyskowałam wystawiając mu język i wracając do poprzedniej czynności. Przerwał mi telefon, który zabrałam ze sobą na dół. Niechętnie oderwałam się od Nialla. Dzwonił Shane
-Lepiej żeby to było coś ważnego bo inaczej zabije- powiedziałam. Harry się zaśmiał, zignorowałam to
-Nie chcę tylko powiedzieć że za pół godziny u ciebie będę Ann zostaje w domu
-Coś się stało
-No właśnie nie wiem wczoraj mi napisała że zostaje w domu z mamą i później mi wszystko wyjaśni
-No nic pozostaje czekać jak nam wszystko wyjaśni no i przyjeżdżaj szybko bo zamierzam dzisiaj ich zabrać na miasto a same z Kat ich nie ogarniemy-Shane się zaśmiał
-Dobra niedługo będę pa -i się rozłączył
-I co tam-zapytała Kat która przyszła niedawno i tuliła się do Harrego. Wytłumaczyłam sytuacje. Zdziwiła się ale nic nie poradzimy.
-Dobra idźcie wszystkich zawołać-powiedział Harry. Pociągnęłam Nialla za rękę i poszliśmy do chłopaków ale słodko spali pomijając Lou który leżał na podłodze zaczęłam się śmiać ale obudził się tylko Liam.
-Wstawać-powiedziałam -Dobra wy obudźcie resztę a ja idę po Matta i Angele
-Jaką Angele-zapytał Niall. No tak przecież jej jeszcze nie poznali
-Dziewczyna Matta- odpowiedziałam wychodząc. Tylko Niall i Lou wiedzieli że mam brata ale chyba reszta wczoraj skumała kim jest Matt. Narpiew się udałam do sypialni rodziców nikogo nie było. Chyba jeszcze nie wrócili. Udałam się do Matta. Spał a Angela była chyba w łazience. Wskoczyłam na łóżko i zaczęłam skakać drąc się na cały dom wstawaj. Jak byliśmy młodsi a mi udawało się wstać wcześniej takie pobudki miał i zawsze jak skakałam pchał mi nogi między moje co skutkowało tym że lądowałam obok niego i tak było tym razem
-Ale mi tego brakowało- powiedziałam
-Może to dziwne bo jestem tu poszkodowanym ale mi też tego brakowało-uśmiechneliśmy się do siebie. Między czasie z łazienki wyszła Angela
-Dobra chodzicie na dół Harry zrobił naleśniki-powiedziałam. Matt poszedł do łazienki a ja z Angelą poszliśmy na dół wszyscy już byli przedstawiłam im Angele i po chwili zszedł Matt.
-To co dzisiaj robicie -zapytał Matt siadając obok Angeli
-Zabieramy ich na miasto odpowiedziałam siedząc na kolanach Nialla i konsumując jego naleśnika
-On cię musi kochać jesz jego naleśnika a on się jeszcze do ciebie uśmiecha-powiedział do mnie Lou. Wszyscy wybuchli śmiechem a Lou oderwał z łyżeczki.Liam krzyknął i wyleciał do salonu krzycząc zagłada nadeszła. Wszyscy się śmiali po chwili wrócił lekko przerażony.
-Nie bój się już łyżki nie powinny latać-powiedziałam na co spokojnie usiadł przy stole.
-A wy co dzisiaj robicie-zapytałam rozbawioną całą sytuacją Angele
-Jedziemy do lekarza-odpowiedział mój braciszek spoglądając na brzuch Angeli. Uśmiechnęłam się. Kat zakrztusiła się naleśnikiem,
-Czy ja o czymś nie wiem-zapytała Kat. Zaśmiałam się, kiedyś jak byłyśmy mniejsze kochała się w moim braciszku. Na samo wspomnienie mam na ustach uśmiech. Mój brat jest przystojny ma blond włosy i tak jak ja zielone oczy wpadające w kolor niebieski tylko on ma bardziej zielone a ja niebieskie.
-Jestem w ciąży-wytłumaczyła Angela. Kat rzuciła się na nią
-Gratulacje- krzyknęła. Śmiałam się teraz jeszcze mocniej zmroziła mnie wzrokiem. Nikt o tamtej miłości nie wiedział oprócz mnie i Ann. Spróbowałam stłumić śmiech co mi nie wychodziło więc wtuliłam się w koszulkę Nialla nadal się śmiejąc ale już ciszej.
-Roxane Gray czy ktoś ci kiedyś nakopał w ten twój tyłeczek- zapytała Kat. Odwróciłam się w jej stronę i jakoś opanowałam śmiech.
-O co wam chodzi przecież ma prawo być w ciąży-powiedział Harry. Teraz Kat zaczęła się śmiać razem ze mną.
-Ach to były czasy-powiedziałam Kat kiwnęła mi głową
-Wy sobie w myślach czytacie czy co-zapytał Lou
-Jak byś je znał dłużej to byś nie pytał-powiedział Shane na co Matt mu przytaknął. Zaśmialiśmy się.
-Dobra droga młodzieży zbieramy się-powiedziałam. Wszyscy wstali i poszli do swoich pokoi tylko ja Niall i Shane byliśmy gotowi do wyjścia. Po chwili Niall zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego
-Ciuchy są w aucie-powiedział i teraz całą piątką się śmialiśmy. A piątką dlatego że Matt i Angela zostali z nami na dole. Po chwili zeszła Kat wyszykowana
-Pożyczyłam twoje ciuchy bo te młotki nawet nie skumały że ciuchy w aucie-powiedział. Niall śmiał się jeszcze bardziej
-A ty jak się wczoraj ubrałeś-zapytałam
-Przyniosłem sobie wczoraj ciuchy na dzisiaj-odpwiedział. Po chwili zbiegł Harry w samych bokserkach
-Wziął byś chociaż ubrał wczorajsze ciuchy-powiedział Matt
-Ciesz się że chociaż ma bokserki-powiedział Niall
-Dobra nie pytam-odpowiedział mój braciszek, a Harry jak gdyby nigdy nic wyszedł na dwór i właśnie wracał z ciuchami na dzisiaj. Kręciłam głową i się śmiałam. Po chwili reszta zespołu zbiegła ubrana wczorajsze ciuchy i po chwili wracali na góre ze świeżymi. Po jakiś 10 minutach na dole byli wszyscy z wyjątkiem Zayna
-Zayn ogarnij już ten swój fryz i złaś-krzyknęłam
-Nie tak łatwo stworzyć takie cudo-odpowiedział schodząc.
-No dobra wszyscy gotowi-zapytałam
-Niech Zayn jeszcze sprawdzi czy ma lusterko nie mam zamiaru się wracać-powiedział Lou.
-Nie masz się o co martwić ja mam a ty masz te swoje zakichane marchewki-zapytał Zayn z morderczym spojrzeniem
-Wypraszam sobie one mają uczucia-krzyknął Lou tuląc się do Harrego i udając że płacze
-Dobra skączcie już-powiedziałam klepiąc Lou w ramie
-Jak przeprosi-powiedział Lou patrząc na Zayna.
-Jak dzieci -mruknęłam i razem z Kat spojrzeliśmy błagalnie na Zayna
-No dobra przepraszam Marchewki są super-powiedział Zayn. Lou wstał już z uśmiechem na ustach
- A tak wogóle to gdzie idziemy-zapytał Shane
-Myślałam że może narpiew pójdziemy do parku, a potem się zobaczy-odpowiedziałam uśmiechnął się.
-Byliście tam wczoraj prawda-zapytałam kiwnął głową. - To pa-powiedziałam do Matta i Angeli uśmiechnęli się reszta też się pożegnała. Do parku z mojego domu było jakieś pół godziny ale po drodze było kilka fajnych miejsc. Idąc dużo się śmialiśmy. Po drodze do parku musimy minąc dom Ann i stary dom Kat ponieważ mieszkała niedaleko niej dzięki czemu się poznaliśmy. Spojrzałam na nią i przytuliłam
-Wszystko będzie dobrze-szepnęłam jej kiwnęła głową i wtuliła się w Harrego.Właśnie się do domu Ann zobaczyliśmy karetkę. Ja z Kat i Shanem automatucznie przestaliśmy się śmiać. Shane pobiegł szybko w stronę domu Ann. My z Kat spojrzałyśmy na siebie przerażone i pobiegliśmy za Shanem. Odetchnęłam z ulgą gdy zobaczyłam, że Ann stoi koło karetki. Shane właśnie do niej podbiegł i ją odwrócił. Stała cała zapłakana podobnie jak jej siostra Nina. Zatrzymałam się gwałtownie. Harry wpadł na mnie i prawie mnie przewrócił ale na szczęście załapał. Ciągle patrzałam na zapłakaną twarz Ann- co się mogło stać- ciągle zadawałam sobie to pytanie w myślach. Wsiadła z Niną do karetki zostawiając zszokowanego Shana. Podbiegłam szybko do niego. Spojrzał na mnie
-Jej jej mama ma raka miesiąc życia-powtarzał w kółko. Przytuliłam go a razem ze mną Kat. Wszyscy płakaliśmy jej mama była dla nas jak nasza własna nie wierzyłam w to co słyszę.
-Może byśmy poszli do szpitala-zapytał Liam
-10 minut drogi-powiedziałam i ruszyliśmy w stronę szpitala nikt się nie odzywał. Szłam wtulona w Nialla i Shana i płakałam. Wreście dotarliśmy na miejsce. Podbiegłam do recepcji
-Gdzie leży Amelia Black-zapytałam
-A kim państwo są-zapytała
-Przyjaciele rodziny-odpwiedziałam szybko
-No dobrze sala 113 drugie piętro-szybko udaliśmy się na górę. Zobaczyłam Ann szybko do niej podbiegłam i ją przytuliłam. To samo uczyniła reszta. Wyswobodziłam się z uścisku i podeszłam do Niny. Przytuliłam ją. Zaczęła bardziej płakać mi znów zaczęły lecieć łzy.Z sali wyszedł lekarz, podeszłam do niego
-Co z nią-zapytałam
-Mogę wiedzieć kim dla niej pani jest
-Bliską przyjaciółką jej córki, ale teraz do niej nic nie dociera
-Eh no dobrze a więc jak już chyba wiesz pani Black ma raka i pozostał jej miesiąc życia dzisiaj zemdlała i ten miesiąc będzie mogła przeżyć tylko tu w szpitalu podłączona do specjalnego urządzenia jeżeli ten miesiąc przeżyć jej się uda i właśnie podjęła decyzję abyśmy ją od tego urządzenia odłączyli-spojrzał na mnie smutno. Nie wierzyłam w to co słyszę-przykro mi możecie się państwo teraz z nią zobaczyć ja muszę już iść-powiedział i odszedł odwróciłam się i przerażona spojrzałam na Ann i Nine słyszały wszystko i płakały jeszcze bardziej. Shane przytulał Ann i także płakał. Widać że chłopacy też są w niezłym szoku. Spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Weszłam do sali jej mamy. Spojrzała na mnie smutno
-Jesteś pewna-zapytałam. Kiwnęła głową
-Leżała bym tu tylko i cierpiała im szybciej to skończę tym lepiej-powiedziała łza spłynęła jej po policzku. Podeszłam do niej i ja starłam
-Wszystko co postanowisz to tylko twoja decyzja i nikt nie ma prawa jej zmienić-powiedziałam. Zawsze kazała nam zwracać się do niej po imieniu
-Opiekuj się nimi-powiedziała
-Wszyscy będziemy-szepnęłam
-Tu masz list przeczytajcie go dopiero po moim pogrzebie i niech przy tym będzie Matt-podała mi ten list kiwnęłam głową. Do sali weszła Ann z Niną i Kat z Shanem
-Mamo musisz-zapytała ze łzami Nina
-Tak córeczko muszę tak szybciej skończę swoje cierpienie.- wszyscy do niej podeszli
-Roxane naprawdę ci za wszystko dziękuje traktuje cię jak własną córkę i nigdy nie spotkałam tak wspaniałej osoby dziękuje ci za wszystko i mam nadzieje, że będziesz o mnie pamiętać
-Dziękuje ci za wszystko i nigdy o tobie nie zapomnę- powiedziałam ledwo coś widząc przez łzy
-Katie tak mi ciebie brakowało jesteś wspaniałą osobą nie zapominaj o mnie
-Nigdy nie zapomnę i dziękuje ci za wszystko
-Och Shane dziękuje ci i opiekuj się nią jak najlepiej
-Na pewno będę- przytuliliśmy się i zostawiliśmy Ann i Nine same z mamą. Wyszliśmy cali zapłakani i przytuleni. Wtuliłam się w Nialla. Przytulił mnie. Wysłałam sms do Matta
"Przyjedz do szpitala weź rodziców mama Annie niedługo..." Nie potrafiłam dokończyć. Po jakiś 10 minutach wyszła Ann.
-Chocicie moja mama chce was poznać-wstaliśmy i udaliśmy się do sali. Przedstawiliśmy jej chłopaków. Okazało się że to ciocia Harrego. Wszyscy byli w szoku. Rozmawialiśmy później doszedł Matt z Angelą i rodzicami miło spędziliśmy czas, ale nadszedł ten czas którego każdy się obawiał. Wyszliśmy z sali i w ciszy udaliśmy się do domu. Zasnęłam wtulona w Nialla.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeju dziękuje za tyle wejść i wszystkie miłe komentarze. Smutny trochę ten rozdział ale obiecuje że następny będzie weselszy :) I przepraszam jeżeli wystąpiły jakieś błędy ^^
FLLOW ME ON TWITTER ^^
@vanpirek
Smutne ;(
OdpowiedzUsuńNiewiem dlaczego, ale miałam łzy w oczach ;(
Pisz szybko nastepne !!!
Paula. ♥
Aż jakoś tak smutno się zrobiło.
OdpowiedzUsuńNo naprawde , ale śmieszne było to Zagłada nadeszła . ! hehe . ;D A nr gg ; 31177051 . I oczywiście , że chcę być informowana . Kocham twojego blooga . < 3
OdpowiedzUsuńCzytając miałam łzy , smutno troszku . Oczywiście nie musisz mnie informować . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS. u mnie rozdział pojawi się dopiero w następną sobotę , bo na razie mam za dużo nauki , ale oczywiście do Cb będę wpadać czytać :D
Pojawił się kolejny rozdział na: http://i-will-be-here-by-your-side.blog.onet.pl/ .
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię Twoje opowiadanie, i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Świetny rozdział !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://musicjam1d.blogspot.com/ :)